Stal Gorzów nie chce oszczędzać kosztem wyniku. Klub ma nowe pomysły

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz

Doskonała jazda zawodników Stali Gorzów to z jednej strony powód do radości dla zarządu klubu, ale także ogromne wyzwanie finansowe. Działacze stanęli przed dylematem - oszczędzać kosztem wyniku czy zwiększyć budżet.

Jeśli ktoś spojrzy na tabelę PGE Ekstraligi, to w pierwszej chwili pewnie dojdzie do wniosku, że spokój i sielanka panuje w Gorzowie Wielkopolskim. Drużyna prowadzona przez trenera Stanisława Chomskiego ma w swoim dorobku 20 punktów i jest niekwestionowanym liderem tabeli. Zespół jedzie doskonale. Można powiedzieć, że lepiej niż zakładali przed sezonem w najbardziej optymistycznych scenariuszach działacze. I jak się okazuje, jest to w tej chwili dla nich duży problem. W Gorzowie już teraz wiedzą, że muszą coś zrobić, bo w przeciwnym razie popadną w kłopoty finansowe.

W ostatnich tygodniach zarząd klubu dokładnie przeanalizował sytuację. - Przed sezonem zakładaliśmy ambitnie, że drużyna będzie zdobywała w meczu 52-53 punkty wraz z bonusami, co w przeszłości pozwalało zdobywać mistrzowskie tytuły. I tak dla przykładu Unia Leszno, która w zeszłym sezonie zdominowała rozgrywki Ekstraligi i została mistrzem Polski zrobiła to uzyskując średnio 52,67 punktów i bonusów łącznie, a my obecnie mamy średnią punktów i bonusów na mecz w wysokości 57,56. Planując budżet opieraliśmy się właśnie na tych ogólnie dostępnych danych. Należy również zauważyć, że do tej pory - i aby tak zostało do końca sezonu - kontuzje omijały nas szerokim łukiem, a rywale do meczów przeciwko nam często przystępowali osłabieni. Można dla przykładu wymienić brak Emila Sajfutdionowa w dwumeczu z Lesznem, Jarka Hampela w Falubazie czy kontuzję, którą odniósł Andreas Jonsson już w drugim biegu meczu z Rybnikiem i do końca zawodów nie pojawił się na torze. Nie bez znaczenia pozostaje też słabsza dyspozycja Hancocka i Vaculika w drużynie z Torunia - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Ireneusz Maciej Zmora.

Gorzowianie mają świadomość, że z jednej strony wysokie wygrane nie zachęcają kibiców do przyjścia na stadion na tzw. mecze niższej rangi. Z drugiej nie są również magnesem dla telewizji do pokazywania na żywo meczów z Gorzowa, które od bieżącego roku równoważne są z dodatkowym wpływem do kasy klubu w wysokości ok 50 tys. za spotkanie. - Są to wydarzenia, których nie sposób było przed sezonem przewidzieć, a jednak musimy się z tą rzeczywistością zmierzyć. Nie zamierzamy jednak chować głowy w piasek i udawać, że wszystko jest w porządku oraz odsuwać rozwiązania tej sytuacji na koniec sezonu. Powoduje to, że musimy już dziś zmierzyć się z kolejnym wyzwaniem i zwiększyć budżet o nieplanowane wcześniej środki finansowe. Nie chcemy podejmować radykalnych kroków i robić to kosztem wyniku sportowego - wyjaśnia Zmora.

Kibice mogą jednak zapytać, jak mają się deklaracje prezesa do ostatniego spotkania z ROW-em Rybnik, na które powołania nie otrzymał Matej Zagar. - To nie jest oszczędzanie kosztem wyniku. Po pierwsze, wygraliśmy to spotkanie, więc trudno mówić, że nie zrealizowaliśmy swojego sportowego celu. Poza tym, postawiliśmy na aspekt szkoleniowy. Daliśmy szansę debiutu naszemu juniorowi, który na nią zasłużył. Rafał Karczmarz jechał przecież znakomicie od początku tego sezonu w Nice PLŻ. Kiedy mieliśmy sprawdzić go w rywalizacji z najlepszymi, jeśli nie w takim meczu? - zwraca uwagę Zmora.

ZOBACZ WIDEO Polonia – Wanda: dwa wykluczenia, zwycięstwo Kubery (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Działacze Stali obrali jasny kierunek. Chcą zwiększyć budżet. Podjęli już zresztą pierwsze działania w tej sprawie, które dały pozytywny efekty. Potrzeby są jednak zdecydowanie większe. Pieniędzy w dalszym ciągu trzeba szukać wszystkimi możliwymi sposobami. - Wszystkie ręce na pokład - podkreśla prezes klubu. - Zwróciliśmy się z prośbą o dodatkowe wsparcie do naszych sponsorów i członków Business Speedway Club'u. Spotkaliśmy się ze zrozumieniem i życzliwym przyjęciem. Nasi partnerzy bardzo identyfikują się z naszym przewodnim hasłem "Zawsze Razem", co sprawia, że w ważnych oraz trudnych chwilach - czyli w sytuacji w jakiej znaleźliśmy się obecnie - pokazują, że są z nami. Jak do tej pory wszyscy sponsorzy z którymi się spotkaliśmy zaproponowali wsparcie w kwocie nie mniejszej niż 15 proc. tegorocznej umowy, a zdarzyły się przypadki zwiększenia wsparcia aż o 35 proc. Do tej pory nie spotkaliśmy się z odmową - tłumaczy Zmora.

Informacja o prośbie zarządu skierowanej do członków BSC szybko obiegła Gorzów i okolice. Efekt jest taki, że działacze mają coraz więcej zapytań od zatroskanych kibiców. - Wiemy, że oni również utożsamiają się z klubem i jego obecną sytuacją. Pytają jak mogą pomóc. Otóż pomóc może każdy - tłumaczy prezes. W jaki sposób kibice mogą poprawić sytuację finansową swojego klubu?

- Po pierwsze poprosimy kibiców, aby pomogli nam zapełnić stadion na mecz z Wrocławiem. Tylko razem możemy pokazać moc, która po raz kolejny udowodni, że nasi kibice są najlepsi w żużlowej Polsce. Poprosimy ich, aby zabrali na mecz osoby które jeszcze na meczu żużlowym nie były, albo mają z nim dłuższy rozbrat. Ale też, aby zmobilizowali się wzajemnie do tego aby na mecz z Wrocławiem stadion Edwarda Jancarza zapełnił się po brzegi. Jeżeli na mecze Stali średnio uczęszcza około 11 tys kibiców, to wystarczy, aby co druga osoba zabrała kogoś z sobą i mamy komplet 15 tys widzów. Po drugie uruchamiamy kolejny projekt na www.fans4club.com, gdzie każdy będzie mógł pomóc Stali Gorzów. Kibic będzie mógł kupić coś ciekawego dla siebie, albo np. ufundować bilet dla dzieci, których nie stać na taki zakup, a tym samym wesprzeć nasz klub byśmy wjechali do fazy play off z pełną mocą i siłą kibiców, sponsorów i partnerów. Przykład Wisły Kraków z zeszłego roku pokazuje, że taki sposób wsparcia przez kibiców może przynieść wymierny efekt dla klubu. Więcej szczegółów podamy pod koniec tygodnia - zapowiada Zmora.

Prezes Stali dodaje przy tym, że dla gorzowskiego klubu najważniejsze nie jest tu i teraz. Wszyscy działacze podkreślają, że najbardziej istotne jest dla nich funkcjonowanie Stali Gorzów na wysokim poziomie w kolejnych latach. - Nie przejmuję się opiniami ludzi, którzy krytykują każde nasze działanie i nie podają przy tym żadnych argumentów. Mam nawet w biurku szufladę z napisem śmieci w której umieszczam opinie hejterów i tych którzy nic w życiu nie osiągnęli, a nieudolnie próbują stawiać się w roli recenzentów. Zachowujemy spokój, bo wiemy, w jakim kierunku chcemy podążać. Rozpoczęliśmy już przygotowania do obchodów 70-lecia klubu, które przypada na przyszły rok. Pierwszym krokiem, który właśnie ma miejsce jest renowacja ponad 40-letniego sztandaru klubu. Szykujemy także kolejne działania związane z tym wspaniałym jubileuszem. Wiemy, że jesteśmy najsilniejszą marką Gorzowa Wielkopolskiego. I pamiętamy, że Stal Gorzów nie jest prywatną własnością, ale stanowi dorobek kilku pokoleń mieszkańców naszego miasta i regionu oraz nasze wspólne dobro. Mamy świadomość, że dźwigamy ciężar kilkudziesięciu lat tradycji i musimy postępować w sposób odpowiedzialny - dodaje na zakończenie Zmora.

Źródło artykułu: