Rybnicka drużyna zajmuje obecnie siódmą lokatę, tracąc punkt do Betardu Sparty Wrocław i Fogo Unii Leszno. Beniaminek może jednak wyprzedzić oba zespoły, jeżeli wygra zaległe spotkanie z Ekantor.pl Falubazem, które odbędzie się w najbliższą niedzielę.
Nastroje w Rybniku wyraźnie poprawiła ostatnia, wysoka wygrana nad wrocławianami (52:38). - Ekstraliga jest tak wyrównana, że żaden wynik tak naprawdę nie zaskakuje. W piątek jedna drużyna może wygrać mecz do 30 punktów, a innego dnia sama wysoko przegrać. Nie ma więc sensu przywiązywać do tego, jak ktoś jechał tydzień wcześniej większej uwagi. Każdy mecz, niezależnie od tego czy odbywa się w Rybniku, czy na wyjeździe, jest trudny. Nie widać wielkich przepaści między zespołami, a tabeli jest wyrównana - zaznacza prezes Krzysztof Mrozek.
Niedzielny mecz w Rybniku może ostatecznie przesądzić o tym, na co będzie stać beniaminka w obecnym sezonie. - To spotkanie jest dla nas tym bardziej istotne, że jeśli wygramy różnicą co najmniej czterech punktów, to zdobędziemy też bonus i zrównamy się w tabeli z czwartym GKM-em Grudziądz. Jeśli natomiast przegramy, znów będzie wisieć nad nami widmo spadku. Mecz ten jest o tyle łatwiejszy dla zielonogórzan, że niczego w ich przypadku nie przesądza. Falubaz jest wysoko w tabeli i może być w zasadzie spokojny, że znajdzie się w play-offach. My natomiast w każdym meczu walczymy o życie - przyznaje prezes Mrozek.
Przed startem ligowego sezonu rybniczanie zapowiadali, że ich celem jest bezpieczne utrzymanie. Może się jednak okazać, że przy udanym finiszu rundy zasadniczej, beniaminkowi uda się zawalczyć nawet o coś więcej. - Niezależnie od tego, z kim i gdzie jedziemy, zawsze chcemy osiągnąć jak najlepszy wynik i wygrać. Przed sezonem mówiłem, że w pełni zadowoli nas szóste miejsce i zdania w tej sprawie nie zmieniam. Jeśli jednak udałoby się osiągnąć coś więcej, byłbym bardzo zadowolony. W teorii możliwe są jeszcze nawet play-offy. Nie odmówilibyśmy jazdy, gdybyśmy się do nich dostali - kwituje prezes rybnickiego klubu.
ZOBACZ WIDEO Kwiatkowski: Te dwa etapy nie były dla mnie sprawdzeniem formy (źródło TVP)
{"id":"","title":""}