Damian Gapiński: Nos i szczęście Marka Cieślaka. Znowu tego potrzebujemy

Przebudowa żużlowej reprezentacji Polski może odbyć się bardziej bezboleśnie, niż się spodziewano. Głównie za sprawą trenera Marka Cieślaka.

Po raz ostatni polscy żużlowcy w Drużynowym Pucharze Świata triumfowali w 2013 roku. Złoto zdobyła Reprezentacja Polski w składzie Jarosław Hampel, Krzysztof Kasprzak, Patryk Dudek i Maciej Janowski. Obecność dwóch młodych zawodników w kadrze sugerowała, że jest szansa na stopniową przebudowę składu, z jednoczesnym zachowaniem szans na walkę o najwyższe cele. Rok później trener Marek Cieślak postawił jednak na zawodników doświadczonych, którzy mogli się pochwalić najwyższymi średnimi biegowymi w PGE Ekstralidze. Polacy w finale w Bydgoszczy zawiedli i na ostatnich metrach pozwolili odebrać sobie zwycięstwo Duńczykom.

Po tym finale zapowiedziano odmłodzenie kadry. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że może się to odbyć kosztem wyników. I tak się stało. Rok temu Polska w duńskim Vojens zanotowała najgorszy rezultat od 2004 roku (tabelka na końcu tekstu), czyli momentu, od którego DPŚ rozgrywany jest w nowej formule (zrezygnowano z udziału pięciu zawodników w biegu). Słabo punktowali młodzi - gniewni, którzy z kolei świetnie radzili sobie w rozgrywkach PGE Ekstraligi. Po raz kolejny okazało się, że decydującą rolę odgrywa doświadczenie.

Doświadczenie minionego roku jednak zaprocentowało. Choć końcówka tegorocznego półfinału w Vojens była bardzo zacięta i nie było wiadomo, kto ostatecznie zwycięży, to można powiedzieć, że Polacy kontrolowali przebieg zawodów. Przewagę budowali konsekwentnie od początku turnieju, a tylko wykluczenia równie konsekwentnej sędzi Susanne Huttinger, pozwoliły rywalom na odrobienie strat.

Pomimo zwycięstwa, nie możemy mówić o Polakach, jako zdecydowanych faworytach finału. Przed nami drugi półfinał, w którym mocni powinni być Szwedzi i Australijczycy. Nie jesteśmy pewniakami, ale złoto jest w naszym zasięgu. Potrzebny nam będzie nos i szczęście Marka Cieślaka. A o tym, że na jedno i drugie możemy liczyć, przekonywaliśmy się już w przeszłości. Największy ból głowy Cieślaka, to odpowiedź na pytanie, czy przed finałem potrzeba zmian w składzie. Z jednej strony zwycięskiego składu nie powinno się zmieniać, ale z drugiej forma Macieja Janowskiego daleka była od optymalnej. Zawodnik Betardu Sparty Wrocław indywidualnie w Vojens nie zwyciężył w żadnym biegu. "Magic" to jednak ulubieniec i wychowanek naszego trenera, o którym wielokrotnie mówił, że ma do niego zaufanie.

ZOBACZ WIDEO Polonia - Wanda: Zwycięstwo Szczepaniaka na koniec (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Nos i szczęście Marka Cieślaka znowu są nam potrzebne. Można mieć do niego zastrzeżenia co do taktyki, ale jednego nie można mu odmówić - skuteczności. Ma nosa w doborze zawodników. Nikt przed sezonem nie wierzył, że Andriej Karpow okaże się strzałem w dziesiątkę. Nie wszyscy mieliby tyle odwagi, aby w decydującym biegu podczas finału w Lesznie postawić na Tomasza Golloba, choć lepiej w tych zawodach spisywał się Krzysztof Kasprzak. Ma również szczęście, które sprzyja najlepszym. Miał szczęście, że Jason Crump i ekipa Australii dopiero po zawodach w Lesznie zorientowali się, że wygrana Australijczyka z Kasprzakiem była zaplanowana, gdyż otworzyła Polakom szansę na jokera, od którego rozpoczął się udany pościg o złoto.

Przed Cieślakiem trudny wybór. To nie tylko kwestia odpowiedzi na pytanie, czy w finale powinien pojechać Maciej Janowski. To również wybór pomiędzy Piotrem Protasiewiczem, a Krzysztofem Kasprzakiem. Wierzę jednak, że nos i szczęście Marka Cieślaka po raz kolejny okażą się dla nas zbawienne.

Wynik punktowy Polaków w DPŚ w latach 2004-2015:

RokFinałMiejscePunkty
2004 Poole 4 22
2005 Wrocław 1 62
2006 Reading 5 -
2007 Leszno 1 55
2008 Vojens 2 46
2009 Leszno 1 44
2010 Vojens 1 44
2011 Gorzów 1 51
2012 Malilla 5 -
2013 Praga 1 41
2014 Bydgoszcz 2 37
2015 Vojens 3 27
Źródło artykułu: