Wychowanek leszczyńskiej Unii dobrze rozpoczął piątkowe spotkanie. W dwóch pierwszych biegach pewnie zwyciężał. W swoim trzecim wyścigu Norbert Kościuch po raz pierwszy musiał przełknąć gorycz porażki, mijając linię mety za Kaiem Huckenbeckiem. Później zawodnik Polonii Piła jeszcze mocniej obniżył loty, inkasując dwie jedynki. Punktów "Norbiego" zabrakło szczególnie w ostatniej odsłonie dnia, kiedy to gospodarze zwyciężyli podwójnie, dzięki czemu zapewnili sobie triumf w całym spotkaniu.
- Nie możemy niczego zganiać na tor. Faktycznie, popełniłem błąd i źle rozczytałem temat na ostatni bieg. Do tego momentu większych zmian w sprzęcie nie robiliśmy. Ten owal aż tak bardzo się nie zmieniał. Deszcz zaczął padać intensywniej dopiero przed biegami nominowanymi. Tutaj pojawiła się taka mała zagwozdka. Nie jeżdżę w Bydgoszczy na co dzień, więc ciężko powiedzieć, na ile opady zmieniły tę nawierzchnię. Gospodarze na pewno mają w tym przypadku łatwiej. Oni znają ten tor lepiej niż my, dlatego można to porównać do małej loterii. Mi akurat nie udało się dobrze wyregulować motocykla. Przegrałem start i potem już mogłem zapomnieć o jakiejś jeździe, biorąc pod uwagę warunki - powiedział tuż po zawodach.
Pomimo przegranej, pilanie nie wrócili do domu z zerowym dorobkiem punktowym. Zespół prowadzony przez Janusza Michaelisa wywalczył bonus za lepszy bilans w dwumeczu. - Myślę, że plan minimum został wykonany, aczkolwiek byliśmy dziś osłabieni. Mimo tego wierzyłem w zwycięstwo naszej drużyny. Wiedziałem, że stać nas na to. Gdyby nie błędy moje i kolegów, to można by te punkty pododawać i wynik byłby w drugą stronę. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Sądzę, że to nie jest taki rezultat, gdzie daliśmy całkowicie "ciała". Wynik jest na styku. Gdyby nie ta pogoda, może wyglądałoby to inaczej, ale każdy jechał w jednakowych warunkach. Gospodarz był lepszy w dzisiejszym spotkaniu i zasłużenie wygrał - dodał Kościuch.
Polonia Piła przystąpiła do meczu z bydgoszczanami osłabiona brakiem lidera zespołu - Michała Szczepaniaka. Ponadto w szeregach żółto-czerwono-zielonych zabrakło awizowanego Bjarne Pedersena, który w piątek brał udział w uroczystościach pogrzebowych matki. W miejsce Duńczyka wystąpił Piotr Świst. 48-latek zapisał przy swoim nazwisku dziewięć punktów i dwa bonusy. - Piotrek na pewno godnie zastąpił kolegów. Nie można mieć do niego żadnych pretensji. Pojechał bardzo dobre zawody. Niestety, każdy coś zepsuł i ostatecznie tych punktów nam zabrakło - podsumował Norbert Kościuch.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 43. Tomasz Majewski: niektóre części mojego ciała są zużyte jak u 60-latka [3/3] (źródło TVP)