Żużlowiec Stali Gorzów ma za sobą dość intensywny tydzień, ale od wtorku mógł złapać nieco oddechu. W niedzielę miał zacząć minimaraton, występując w Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Ekstraligi. Te zawody jednak odwołano, gdyż na niedzielę przełożono Grand Prix Szwecji w Malilli. Podczas IMME w Gdańsku chciał przetestować nowy sprzęt, ale nie będzie mu to dane. W kolejnych dniach 32-latek wystąpi zaś w polskiej i szwedzkiej lidze.
- Troszkę odpoczywam, bo od zeszłego piątku jechałem pięć dni z rzędu. W środę odebrałem dwa nowe silniki i muszę sobie znaleźć jedną jednostkę na ligę, na play-offy oraz na Challenge w Vetlandzie. Najważniejsze są dla mnie mecze w poniedziałek i wtorek, bo w Szwecji także jedziemy o play-offy. Będę trenował na torze w Gorzowie, żeby odświeżyć sobie tylko, gdzie jechać, bo znam doskonale ten tor - opowiadał w czwartek Krzysztof Kasprzak.
Dla żółto-niebieskich z całą pewnością niezwykle ważne będzie poniedziałkowe, derbowe starcie z Ekantor.pl Falubazem Zielona Góra, które może mieć decydujący wpływ na to, kto zajmie pierwsze miejsce w PGE Ekstralidze po rundzie zasadniczej. Jeżdżący od 5 lat w Gorzowie "KK" nie czuje już takiej presji w derbach, jak to miało miejsce kiedyś. - My zawodnicy może trochę, ale bardziej kibice. Jest głośniej na trybunach, przed meczem większy tłum i więcej ludzi jest chętnych, by przyjeżdżać na mecze. Z roku na rok jest to dla mnie łatwiejsze. Pierwszy czy drugi rok była to nowość. Leszno i Zielona Góra to były takie małe derby, a tutaj jest to bardziej nakręcone. Musimy podejść do tych meczów normalnie. Jeśli się coś zmieni, bo przyjeżdża Falubaz, to może zadziałać, ale nie musi. Będziemy się starali wygrać dla kibiców, klubu i widowiska. Każdy z nas będzie przygotowany na sto procent, bo jesteśmy profesjonalistami - zapewniał były kapitan gorzowskiego klubu.
Wychowanek Unii Leszno w ostatnich dniach otrzymał dziką kartę na zbliżające się wielkimi krokami Grand Prix Polski w Gorzowie. Nominację zawdzięcza dobrej jeździe w tym roku. - Przed sezonem rozmawialiśmy z prezesem, że jeśli będę miał dobrą średnią i będę zasługiwał na dziką kartę, to tak się stanie. Dziękuję prezesowi, że dotrzymał słowa i dzika karta trafiła do mnie. Będzie to dla mnie kolejny turniej. Jestem już coraz starszy i bardziej doświadczony i wielce spinać się nie będę. Pojadę z marszu i jeżeli silniki, które mam na lidze, spiszą się podobnie, to powinien być dobry wynik. Chcę dobrze pojechać dla siebie, klubu, sponsorów i kibiców, by odwdzięczyć się im, że dali mi tą dziką kartę - przyznał. - Już teraz dziękuję sponsorom, całemu mojemu teamowi i tunerom oraz kibicom Stali Gorzów za to, że są ze mną na dobre i na złe - dodał.
ZOBACZ WIDEO Przemysław Krajewski: Prrzyzwyczailiśmy kibiców do horrorów (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Dzika karta dla Kasprzaka oznacza, że 27 sierpnia na Stadionie im. Edwarda Jancarza zobaczymy czterech Polaków, bo obok leszczynianina będą to Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski i Piotr Pawlicki. Pierwszy z wymienionych jest klubowym kolegą wicemistrza świata z 2014 roku. Czy będą sobie pomagać? - Są to zawody indywidualne. Jeżeli uda nam się pojechać we dwóch w finale, to będzie to wielki sukces. Oby jak najwięcej Polaków pojechało w półfinałach i finale - stwierdził walczący o powrót do Speedway Grand Prix żużlowiec.
W ostatnim czasie głośno było o zawieszeniu Polaka przez angielską federację. Miało to związek z występem w rundzie SEC w Daugavpils, podczas gdy tego samego dnia swój mecz miała zaplanowana ekipa Coventry Bees, w której Krzysztof Kasprzak występuje. Przepisy zostały skonstruowane w taki sposób, że na spotkanie Elite League można powołać gościa z powodu Grand Prix bez konsekwencji. Jeśli dochodzi do takiego manewru przy okazji mistrzostw Europy, to zastępowany zawodnik zostaje zawieszony na 28 dni. Ratunkiem jest powołanie juniora, ale ostatnio młodzieżowiec ekipy z Coventry nie zdobył ani jednego punktu i dla lepszych wyników działacze chcą wzmocnić zespół gościem. Do podobnych sytuacji dojdzie jeszcze przy okazji rund SEC w Togliatti i Rybniku. Sam zawodnik ma nadzieję, że odbędą się rozmowy o zmianie tych przepisów.
Niedawno jeden z młodzieżowców Unii Leszno mówił, że jechał 11 razy w ciągu Czytaj całość