Greg Hancock w końcu wygrał w Szwecji. "Warto było czekać"

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Greg Hancock
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Greg Hancock

Greg Hancock długo czekał na to, by świętować triumf w Grand Prix Szwecji. Ta sztuka udała się w niedzielę - Amerykanin wygrał turniej w Malilli.

W tym artykule dowiesz się o:

"Herbie" w swojej karierze wystąpił we wszystkich Grand Prix Szwecji, lecz dopiero za 36. razem Amerykaninowi udało się wygrać turniej w państwie, w którym mieszka podczas sezonu żużlowego.

- Długo na to czekałem. Każdego roku, gdy przyjeżdżałem na Grand Prix Szwecji, chciałem tu wygrać, a tak naprawdę nigdy nie udawało się mieć świetnych zawodów. Teraz ta sztuka w końcu się udała, warto było czekać. Każdy wie, że mam duży sentyment do tego państwa. Szwedzka żona i dzieci to jedno, ale mam w Szwecji także wielu sponsorów czy mechaników. Wiele osób mi pomogło. Oni sprawili, że czuję się w Szwecji jak w domu, chociaż spędzam tu czas tylko podczas sezonu - powiedział Greg Hancock w rozmowie ze speedwaygp.com.

W biegu finałowym 46-latek minął na dystansie Jasona Doyle'a i wysunął się na pierwsze miejsce, którego nie oddał już do linii mety. - Myślałem tylko o tym, by czekać na odpowiedni moment i nie próbować atakować za szybko, w przeciwnym razie mógłbym stracić całą prędkość. Czekałem, by dobrze przejechać jeden łuk, co zauważył Doyle. Następnie udało mi się wcisnąć pod niego i zrobić przycinkę. Wdrożyłem w życie plan B i to się udało - wyjaśnił "Herbie".

W przejściowej klasyfikacji Amerykanin ma 12 punktów przewagi nad zajmującymi drugą lokatę Taiem Woffindenem i Jasonem Doyle'm. - Doyle i Woffinden są w dobrej formie i wszystko może się wydarzyć. Nie lubię przywiązywać wagi do tego, co się dzieje wokół mnie. Chcąc odnosić sukcesy, trzeba skupić się tylko na sobie i myśleć pozytywnie. Po prostu chcę wygrywać - skomentował Greg Hancock.

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": łyżka dziegciu w beczce miodu (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: