WP SportoweFakty: Eko-Dir Włókniarz w bardzo słabym stylu przegrał z Orłem Łódź. To wasza najwyższa porażka w tym sezonie. Chyba nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy.
Nicolai Klindt: Zupełnie. W ogóle nie spodziewałem się takiego wyniku. Byłem dobrze przygotowany do tego meczu i byłem naprawdę gotowy do jazdy. Czułem się dobrze. Kiedy po 11. biegu usłyszałem, że przegrywamy 15:50, przeżyłem szok. Tak naprawdę nie oglądałem żadnych wyścigów, bo ciężko pracowałem nad swoim sprzętem. Nie wiedziałem na bieżąco, że tracimy aż tyle punktów do Orła.
W swoich trzech startach zdobył pan tylko jeden punkt. Jest pan w stanie to jakoś wytłumaczyć?
- Nie wiem, dlaczego tak się stało. To był mój najgorszy mecz w Polsce w tym roku. W swoim pierwszym starcie dotknąłem taśmy i to na pewno mi nie pomogło, bo straciłem wyścig i już byłem z tyłu przed swoim drugim występem.
W swoim drugim starcie, w szóstym biegu meczu, wystartował pan dobrze, ale ostatecznie dojechał pan na trzecim miejscu.
- Było w porządku, ale brakowało mi szybkości, co kibice widzieli na własne oczy. Robert Miśkowiak wyprzedził mnie na dystansie i zrobił to zbyt łatwo. Po tym wyścigu zdecydowałem, że w swoim trzecim występie pojadę na innym motocyklu. Myślałem, że będzie lepszy na tym torze w Łodzi, jednak już po pierwszym okrążeniu czułem, że nie mam tej szybkości, jaką powinienem osiągnąć. To było żenujące dla mnie.
Może to kwestia specyficznego toru?
- Prawdę mówiąc, tor w Łodzi jest bardzo trudny. Nie wiem, co było powodem mojej tak słabej dyspozycji. Wielu naszych dobrych zawodników nie przywiozło z Łodzi w niedzielę zadowalającej liczby punktów. Dla przykładu, Patrick Hougaard zdobył w ubiegłym roku na torze Orła jeden punkt, a w kolejnym spotkaniu w Bydgoszczy uzbierał 14 punktów. Nie wiem co jest z tym torem, ale w niedzielę był znacznie bardziej śliski niż poprzednio, kiedy jeździłem w Łodzi.
ZOBACZ WIDEO Orzeł - Włókniarz: szarża Roberta Miśkowiaka (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Momentami wasza jazda nie wskazywała na to, że chcecie wygrać. Z trybun wyglądało, jakbyście jechali bardzo pasywnie.
- Oczywiście, że chcieliśmy wygrać to spotkanie. Dostajemy pieniądze, jeśli zdobywamy punkty, a jeśli nie punktujemy, to nie zarabiamy. Żużlowcy z Łodzi byli prawdopodobnie lepiej przygotowani niż my po długiej przerwie spowodowanej upadkiem Tomasa Jonassona w pierwszym wyścigu.
To was wybiło z rytmu?
- Jego upadek był dla nas dużym zaskoczeniem i miał wpływ na całą drużynę. Coś takiego w ogóle nie powinno się zdarzyć. Ogólnie rzecz biorąc, Orzeł był po prostu lepszy przez całe zawody. Lepiej wychodzili spod taśmy i mieli o wiele więcej szybkości na dystansie od nas.
Prezes Eko-Dir Włókniarza Michał Świącik powiedział, że ma żal do niektórych zawodników po tym meczu.
- Jak już wcześniej wspomniałem, to mój pierwszy tak słaby mecz w tym roku. Bardzo przepraszam nie tylko klub, ale też wielu kibiców, którzy przyjechali na nasz mecz do Łodzi. Wspaniale było widzieć tylu fanów z Częstochowy przed meczem i tym bardziej rozczarowujące było pojechanie tak słabego meczu.
Czy w związku z tak słabym startem w Łodzi spodziewa się pan powołania na mecz z Renault Zdunek Wybrzeżem w sobotę?
- Tak, spodziewam się, że będę jechał na torze w Częstochowie przeciwko drużynie z Gdańska. Klub i kibice znają moją dyspozycję na tym torze. Wygrałem 15. wyścig w ostatnich trzech spotkaniach w Częstochowie w meczach z Lokomotivem, Orłem i Stalą Rzeszów. Będę więc bardzo rozczarowany, jeśli nie pojadę w tym spotkaniu tylko ze względu na jeden słaby mecz.
W rundzie zasadniczej Eko-Dir Włókniarzowi pozostały do rozegrania trzy mecze (z Renault Zdunek Wybrzeżem, Kolejarzem Opole i Polonią Piłą). Stać was na rehabilitację poprzez komplet zwycięstw do już do końca sezonu?
- Jestem przekonany, że jesteśmy w stanie wygrać wszystkie trzy spotkania, które mamy jeszcze w tym sezonie zasadniczym. Pokazaliśmy, że jesteśmy silni na swoim torze, a nawet w Opolu w starciu z Kolejarzem możemy zwyciężyć. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by zakończyć rundę zasadniczą z dobrymi wynikami punktowymi. Bez dwóch zdań. Wtedy ludzie zapomną o naszym słabym występie w Łodzi i będą czekać na kolejny sezon z uśmiechem na twarzy.
I Nicolaiem Klindtem w składzie?
- W tej chwili nie rozmawiam z żadnym klubem odnośnie swojej przyszłości. Mam naprawdę dobry sezon w Częstochowie i oczywiście będę zainteresowany startami we Włókniarzu w przyszłym sezonie.
Rozmawiał: Radosław Wesołowski