Zawodnicy Stali Gorzów od początku spotkania spisywali się bardzo dobrze, nie pozwalając rywalom na zbyt wiele. - Z naszej perspektywy mecz ułożył się bardzo dobrze. Nie chodzi tu tylko o punkty. Od początku kluczowe było wygranie startu oraz odpowiednie rozegranie pierwszego łuku, ewentualnie drugiego i to nam wychodziło dobrze. Pokazaliśmy niektórym malkontentom, że potrafimy jeździć parą. Było to widoczne w biegu trzecim, piątym oraz siódmym. Myślę, że kluczem do zwycięstwa były wyścigi od piątego do ósmego. Wydaje mi się, że te biegi wybiły gospodarzy z rytmu - powiedział Stanisław Chomski.
Trener gorzowskiego zespołu podkreślił, że w zespole prawidłowo funkcjonowała komunikacja. Nie brakowało też dobrej jazdy parą. - Była dobra komunikacja na torze oraz między biegami - to, nad czym pracujemy cały sezon zaowocowało w stu procentach. Wiedzieliśmy, że przy tych warunkach przegrany start sprawiał, że szanse na zwycięstwo mieli rywale. W biegu dwunastym zyskaliśmy na tym, że na pierwszym łuku podniosło Zmarzlika. Nie ma co się przechwalać, to dopiero pierwszy mecz. Będziemy pewni awansu dopiero wtedy, gdy utrzymamy przewagę po spotkaniu rewanżowym. Jestem zadowolony ze swoich zawodników, bo każdy dołożył nie tylko punkty, ale i determinację oraz skuteczność - ocenił.
Mimo wysokiej wygranej w Poznaniu, szkoleniowiec Stali stonował nastroje przed rewanżem, który odbędzie się w najbliższą niedzielę na stadionie im. Edwarda Jancarza w Gorzowie Wielkopolskim. - Wbrew temu, co się o nas mówiło, robiliśmy swoje. Rozkładano nas na czynniki pierwsze - brak komunikacji, brak jazdy parą, indywidualizm, zadyszka. Nie chcę popadać w hurraoptymizm. Dalej z pokorą mówię - będę się cieszył dopiero wtedy, gdy uda nam się obronić tę przewagę w Gorzowie. Na pewno będziemy skoncentrowani. Zawodnicy mają sporo startów. Wiele zawodów wkracza w decydującą fazę - play-offy w Szwecji czy cykl Grand Prix, gdzie zawodnicy chcieliby poprawić swoje lokaty.
Na zakończenie Chomski dodał, że jego drużyna do końca musi zachować koncentrację. - Jesteśmy blisko, ale nie możemy się położyć. Sparta przyjedzie do nas i nie będzie mieć nic do stracenia. Dziś przegrali wysoko. Nie zakładałem tego. Zawsze powtarzam, że wszędzie jedziemy wygrywać, ale to, co pokazywała ostatnimi czasy drużyna z Wrocławia, można opisać w samych superlatywach. Sparta nie weszła do play-offów kuchennymi drzwiami. Jeden z zespołów już witał się z awansem do fazy finałowej, a tu wrocławianie pokonali faworyta rozgrywek - Unię Leszno. Wbrew temu, co się mówiło - Sparta jest drużyną mocną. Dziś im się nie udało, my byliśmy lepsi - podsumował.
ZOBACZ WIDEO: Stal - Wybrzeże: upadek rzeszowskich zawodników (źródło TVP)
{"id":"","title":""}