Adrian Miedziński: Ciężko jest robić komplety jadąc w parze z Holderem

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Adrian Miedziński
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Adrian Miedziński

W niedzielnym meczu półfinałowym PGE Ekstraligi Get Well Toruń pokonał Ekantor.pl Falubaz 50:40. Solidny występ w barwach gospodarzy zanotował Adrian Miedziński, który coraz lepiej radzi sobie z torem na Motoarenie.

Adrian Miedziński jest zadowolony ze swojej zdobyczy w niedzielnym spotkaniu. Był dobrym uzupełnieniem pary, ani razu nie dojechał do mety na końcu stawki, a raz nawet pokonał dwójkę rywali. - Wliczając bonusy zdobyłem siedem punktów w czterech startach i nie jest to słaby wynik. Na pewno mogło być lepiej, ale na tym etapie każdy może wygrać i przegrać z każdym. W półfinale nie ma słabych rywali - zaznaczył żużlowiec.

Po pierwszej serii startów drużyna Get Well wyszła na prowadzenie i powoli je powiększała. Końcowe zwycięstwo mogło być wyższe, niż 50:40, jednak 31-latek zamierza się cieszyć z zaliczki, jaką ostatecznie Aniołom udało się wywalczyć. - Tak naprawdę liczy się drużyna. Najważniejsze żeby każdy dorzucił swoje punkty i żeby zbudować jak największą zaliczkę przed rewanżem. Mogła być większa, ale ten wynik bralibyśmy w ciemno przed meczem. Trochę punktów nam pouciekało - defekt Grega Hancocka, czy nieporozumienie w ostatnim biegu. Z drugiej jednak strony Patryk Dudek wjechał w taśmę. To pokazuje, że nie ma sensu rozkładać meczu na czynniki pierwsze - zauważył "Miedziak" i dodał: - Wiadomo przecież, że Falubaz jest bardzo silny i nie ma słabych punktów. Koncentrujemy się teraz na tym, aby zdobyć w Zielonej Górze 41 punktów, co zapewni nam awans. Życie zweryfikuje, jak się to potoczy.

Miedziński w rundzie zasadniczej był w Zielonej Górze jednym z najlepszych zawodników swojej drużyny. Nie uważa on jednak, aby miał specjalny przepis na dobrą jazdę przy W69. - Tor jak tor. Na tej nawierzchni, podobnie jak na innych, kluczem do sukcesu jest dobre przygotowanie i jak najszybsze znalezienie ustawień. U mnie na szczęście w tej kwestii jest coraz lepiej. Miałem okres, gdzie się pogubiłem, ale teraz wszystko zmierza w lepszym kierunku - zdradził.

Atutem torunian w niedzielnym spotkaniu były dobre starty. Szczególnie jednak zawodnicy drugiej linii miewali problemy z osiąganiem odpowiednich prędkości na trasie. - W Toruniu ciężko jest robić komplety jadąc w parze z Chrisem Holderem, który przecież jest tu praktycznie niepokonany. Ktoś musi dojechać drugi lub trzeci. Rywale też nie przyjechali na "komarkach", tylko na najszybszych motocyklach. Tor był ostatnio dla mnie bolączką. Wiem, że mi odrobinę brakowało, ale na tym etapie sezonu trudno było podjąć ryzyko z drastycznymi zmianami w sprzęcie - zakończył Miedziński.

ZOBACZ WIDEO: Paraolimpijczycy aklimatyzują się w Brazylii (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: