Marek Cieślak widzi Falubaz w finale. "U siebie mamy lepszych liderów i doparowych"

Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra musi odrobić 10 punktów straty z pierwszego meczu z Get Well Toruń, by awansować do finału PGE Ekstraligi. Marek Cieślak jest optymistą przed rewanżowym pojedynkiem.

- Trzeba zacząć od tego, że to jest bardzo udany sezon dla naszej drużyny. Wygrzebaliśmy się z problemów kadrowych, niektórzy na początku nie mieli formy. Cały zespół przez cały sezon jechał rewelacyjnie. Awansowaliśmy do play-off z drugiego miejsca, tracąc do lidera kilkanaście małych punktów. To bardzo niewielka różnica. Drużyna spisywała się bardzo dobrze - powiedział Marek Cieślak.

Zielonogórzanie w Toruniu przegrali 40:50. Ekantor.pl Falubaz mógłby mieć dużo większe problemy, gdyby nie podwójne zwycięstwo w ostatnim biegu. - Oczywiście mecz w Toruniu nam nie wyszedł, to było nasze najsłabsze spotkanie, ale z drugiej strony zrobienie 40 punktów, gdzie na swoim poziomie pojechało tylko dwóch zawodników, jest wynikiem dobrym. Tak samo mogliśmy przegrać ten mecz różnicą 18 oczek i wtedy nie mielibyśmy nic do powiedzenia - przyznał trener ekipy z Winnego Grodu.

Na Motoarenie najsłabszy mecz w sezonie zanotował Patryk Dudek, który do Torunia przyjechał po sobotnim zwycięstwie w Grand Prix Challenge, co dało "Duzersowi" awans do elitarnego cyklu. - Nasza trójka liderów jedzie bardzo dobrze. Wypadek przy pracy Patryka Dudka już na pewno się nie powtórzy. Jechał teraz w Szwecji, zdobył z bonusami komplet punktów. Mogę mieć tylko pretensje do Ekstraligi, że jeździmy cały sezon, przychodzą play-off i dzień wcześniej robi się Grand Prix Challenge, gdzie zawodnicy pracują na to cały rok albo i dłużej, by dostać się do upragnionego GP. Później, na drugi dzień, jest ważny mecz ligowy i taki Dudek, którego marzeniem było dostanie się do elitarnego grona, przyjeżdża na ligę i schodzi z niego powietrze. Z innych, jak na przykład Vaculika, powietrze nie zeszło, bo on już był w Grand Prix, wie o co chodzi, jest starszy i bardziej doświadczony. U Patryka emocje tak zagrały, że stało się jak się stało - ocenił szkoleniowiec.

Ekantor.pl Falubaz w bieżącym sezonie bardzo dobrze spisuje się na domowym torze. W niedzielę zespół z południa województwa lubuskiego będzie chciał udowodnić, że przy Wrocławskiej 69 czuje się jak ryba w wodzie. - Jestem optymistą od urodzenia, ale z drugiej strony trzeba spojrzeć realnie. Przegrywaliśmy mecz w Gorzowie 10 punktami, a ostatecznie wygraliśmy. U siebie też przegrywaliśmy z ROW-em czy Spartą, a jakoś sobie daliśmy radę. Podobnie było w Lesznie. Nie mogę myśleć inaczej, że teraz będzie podobnie i mam ku temu wielkie podstawy. Czeka nas bardzo ważny mecz. Powiedziałem żonie, że to dla mnie, w tym momencie, najważniejsze spotkanie w tym roku. Jestem optymistą. Wszyscy jesteśmy bardzo zmotywowani i myślę, że ten mecz pokaże prawdziwe oblicze naszej drużyny. Wszyscy będą gryźli tor. Uważam w ciemno, że nasza trójka liderów na zielonogórskim torze jest lepsza niż liderzy Get Well. Doparowych, a więc Hampela i Karpowa, też oceniam wyżej niż Gomólskiego i Miedzińskiego, przynajmniej u nas. Można powiedzieć, że na porównywalnym poziomie są pary juniorskie - skomentował Cieślak.

ZOBACZ WIDEO: Stal - Wybrzeże: upadek Sundstroema, wykluczenie Nichollsa (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Trener Ekantor.pl Falubaz zdecydował się do układu par, który sprawdził się w konfrontacji z Unią Tarnów. Drugi duet stworzą Jason Doyle i Andriej Karpow, z kolei Jarosław Hampel będzie doparowym Patryka Dudka w pierwszym zestawieniu. - Jarek da sobie świetnie radę z tej pozycji. W Toruniu zaryzykowałem, nic na tym nie zyskaliśmy, ale też nic nie straciliśmy. Hampel z numerem 10. ma w drugiej fazie meczu bardzo ważne biegi. Dochodzi do Piotra Protasiewicza - wytłumaczył.

W pierwszym meczu między Ekantor.pl Falubazem a Get Well Toruń w bieżącym sezonie na torze przy W69, zielonogórzanie triumfowali 53:37. W Winnym Grodzie z pewnością liczą na powtórkę takiego wyniku. - Wiadomo, że ten mecz należy do tych bardzo ważnych, ale też nie mogę popadać w niekontrolowane odczucia. Muszę chłodno na wszystko patrzeć. Mnie spotkanie też ekscytuje, też na nie czekam. Zawsze człowiek ma stres, ale trzeba to opanować i robić swoje, wierzyć w swoją drużynę. Trener też musi być optymistą, bo zespół patrzy na trenera i jeśli zauważą, że trener chodzi smutny czy wystraszony, to ekipa też będzie wystraszona. Stać nas na wszystko, a Get Well na wyjazdach też nie jest wielkim orłem. Torunianie w pierwszym meczu na naszym torze przegrali 16 punktami, gdzie u nas był Justin Sedgmen, który właściwie nic nie zrobił. Słaby mecz zaliczył też Krystian Pieszczek, a mimo to wygraliśmy - dodał Marek Cieślak.

Źródło artykułu: