Darcy Ward nabawił się poważnej kontuzji w sierpniu zeszłego roku w trakcie spotkania PGE Ekstralidze w Zielonej Górze. U Australijczyka zdiagnozowano przerwanie rdzenia kręgowego i obecnie porusza się on na wózku inwalidzkim.
Uraz zmusił Warda do powrotu na stałe do ojczyzny, gdzie przechodzi rehabilitację. W sierpniu Ward jednak znalazł czas, aby odwiedzić Europę. Były Indywidualny Mistrz Świata Juniorów odwiedził takie miasta jak Poole, Swindon, Toruń czy Motala. To barw tych klubów bronił w trakcie swojej przedwcześnie przerwanej kariery.
Przy okazji pobytu Warda w Europie nagrano specjalny film z jego udziałem. - Jest ok. Rehabilitacja i tego typu sprawy zajmują mi trzy dni w tygodniu. Lubię to i sprawia mi przyjemność. To nie jest coś, co chciałem robić, ale kiedy tam idę to czuję się lepiej. Moje ciało jest bardziej rozluźnione i elastyczne. Mówią mi, że idzie mi naprawdę dobrze i jak na mój stan rok po wypadku są zadowoleni z moich postępów. To pozytywne, muszę to dalej robić! - mówi Ward.
Wypadek i kontuzję Warda bardzo mocno przeżył Chris Holder, który startował z nim wspólnie w klubach z Poole i Torunia. - Wiedziałem, że Ward był geniuszem w Australii, ale był o pięć lat młodszy, więc nie ścigaliśmy się ze sobą. Nie znałem go tak dobrze aż do momentu, gdy trafił do Anglii. Podróżowaliśmy wiele razy do Polski czy Szwecji, przy tym mieliśmy sporo zabawy. Starałem się nim trochę opiekować, bo był bardzo wyluzowany - zdradził "Chrispy".
Rywalizację z Australijczykiem bardzo miło wspomina również Tai Woffinden, aktualny Indywidualny Mistrz Świata. - Ściganie się z Darcym było naprawdę fajne. Był bardzo szybkim zawodnikiem, z tej samej generacji co ja. Gdy rywalizowaliśmy w mistrzostwach świata, to on był zawodnikiem, na którego spojrzałeś i nie mogłeś sobie powiedzieć, że z pewnością wygrasz ten wyścig. Darcy zawsze dawał z siebie wszystko - powiedział Brytyjczyk.
ZOBACZ WIDEO: Robert Miśkowiak: Jestem wściekły. Nie mogę patrzeć na motocykle