Kiedy ogłoszono, że dziką kartę na dziesiątą rundę cyklu SGP dostanie Paweł Przedpełski, pojawiły się głosy, że było kilku lepszych kandydatów. Młodzieżowiec Get Well Toruń musiał zatem pokazać, że na własnym torze jest w stanie obronić się wynikiem. Początek zawodów zwiastował fantastyczny wynik, bo wychowanek toruńskiego klubu miał na swoim koncie osiem punktów po trzech startach. Ostatnie dwa biegi fazy zasadniczej zakończył jednak z dwoma zerami i zabrakło dla niego miejsca w półfinale. Był to rzadki przypadek, kiedy osiem punktów nie gwarantowało startu w gronie ośmiu najlepszych zawodników dnia.
- Ogólnie było "okej", ale czegoś zabrakło w dwóch biegach. Ciężko się jedzie, mi przypadło startować z dziesiątym numerem i trzy ostatnie wyścigi ruszałem z zewnętrznych pól. Dwa razy miałem trzecie, raz czwarte i nie było łatwo z nich odpowiednio wyjechać. Nie ma tragedii, ale pozostaje delikatny niedosyt - przyznaje Przedpełski. - Raz byłem drugi i straciłem pozycję, ale w Grand Prix chłopaki jeżdżą naprawdę na maksa. Jest zdecydowanie trudniej niż w lidze. Poziom jest bardzo wysoki i widać w każdym biegu, że nie ma zamykania gazu. To był mój pierwszy pełny start w tych zawodach, więc osiem punktów nie wygląda źle - dodaje.
Sezon ligowy dobiegł końca, a Przedpełski wspólnie z drużyną Get Well zdobył srebrny medal. Podobnie jak koledzy z drużyny młodzieżowiec nie zamierza rozpaczać po przegranym finale ze Stalą Gorzów - Oczywiście, że srebro jest ogromnym osiągnięciem. My się mega cieszymy, daliśmy z siebie wszystko i się udało - komentuje.
ZOBACZ WIDEO Paweł Przedpełski nie ma obaw przed wejściem w dorosły żużel
Na razie nie jest on na takim poziomie, aby tyle sie o nim rozpisywac.
O Zmarzliku, czy Piotrku Pawlickim tak - t Czytaj całość