Największą niepokój budzi przede wszystkim to, czy Łotysz poradzi sobie w najlepszej lidze świata pod kątem sprzętowym. Nie ulega bowiem wątpliwości, że przeskok pomiędzy dwoma najważniejszymi ligami w Polsce jest znaczny. - Aktualnie nie mogę narzekać na nic. Te motocykle, które miałem do dyspozycji w mijającym sezonie spisywały się naprawdę fajnie. Ale oczywiście nie zamierzam spoczywać na laurach i korzystać tylko z nich. Zawsze dążę do tego, żeby stawać się jeszcze lepszym. Tak też jest z silnikami. Co roku inwestuję mnóstwo pieniędzy w swój park maszyn. Nie szczędzę tego co zarobiłem. Dlatego teraz pod Ekstraligę, tym bardziej zamierzam pójść na solidne zakupy. Jeszcze przyjdzie czas w mojej karierze, kiedy zacznę zarabiać poważne kwoty w tym sporcie. Takie możliwości daje mi właśnie m.in. jazda w PGEE. Wychodzę z założenia, że jak się mocno zaangażujesz i włożysz w coś pewne środki, to potem z nawiązką będziesz zbierał z tego profity. Od razu jednak zaznaczę, że nie jest tak, że nic nie odkładam na życie. Spokojnie radzę sobie na płaszczyźnie zawodowej i prywatnej. Potrafię te sfery oddzielić i odpowiedzialnie zarządzać finansami - uspokaja Lebiediew.
Wielu zawodników nie zamyka się tylko na usługi jednego tunera. Kiedy ten wpadnie w dołek warto mieć wtedy więcej alternatyw. Wychowanek Lokomotivu Daugavpils jest akurat odstępstwem od tej reguły. Jak na razie nie żałuje. - Jestem wierny polskiej myśli, a konkretnie Ryszardowi Kowalskiemu. I z tego miejsca chciałbym podziękować temu majstrowi, bo robi dla mnie świetne silniki i to bez względu na rodzaj nawierzchni. Wykonuje wspaniałą pracę, choć tak naprawdę dopiero od roku zajmuje się moimi jednostkami napędowymi. Mam nadzieję, że będziemy dalej razem działać na takim poziomie, jak do tej pory i wspólnie poszukamy nowych rozwiązań, aby w przyszłości było jeszcze lepiej - zdradził nazwisko osoby stojącej za jego wyraźnym progresem formy. Wyraźnym, bo jeszcze na finiszu rozgrywek 2015 był według statystyk dopiero trzynastą siłą Nice PLŻ. I właśnie przykład "Barneya" pokazuje, że przejście do grona seniorów nie musi skończyć się brutalnym zderzeniem z dorosłym speedwayem.
Związanie się wyłącznie ze znanym toruńskim mechanikiem opatrzone było małym wywiadem środowiskowym. - Konsultowałem się, co do osoby pana Kowalskiego z wieloma kolegami z toru, którzy "zjedli zęby" na żużlu. Potem już wiedziałem, że mariaż z tym tunerem to świetny wybór. Myślałem, że będę potrzebował czasu, żeby "wgryźć" się w jego silniki, ale od razu pierwszy, który wyszedł dla mnie spod jego ręki - "zagrał". Nad drugim trochę się pogłowiliśmy aż w końcu znaleźliśmy na niego złoty środek. Takie okoliczności sprawiają, że ludzie więcej rozmawiają i lepiej się poznają. Sądzę, że przez to będzie nam się dużo łatwiej dogadać w dalszej perspektywie - dodał jeździec, który wedle naszych ustaleń, na początku listopada podpisze kontrakt z Betardem Spartą Wrocław.
ZOBACZ WIDEO Emil Sajfutdinow gotowy na powrót do SGP. Chce wjechać na szczyt
Witaj w Sparcie Andrzej !
pozdrawiam z Leszna