Gorzowianie widzą niedoskonałości w swoim torze. Przyczyna została znaleziona już dawno. Teraz przyszedł czas na wyciąganie konkretnych wniosków. W najbliższym czasie na stadionie im. Edwarda Jancarza może dojść do bardzo istotnych zmian. - Moim zdaniem na torze jest za dużo gliny. Kiedy mnie nie było w Stali, ona była sukcesywnie dosypywana. Wszystko miało umożliwić przygotowywanie bardziej przyczepnego toru - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Stanisław Chomski.
Trener Stali Gorzów zasugerował już pewne rozwiązania, które miałyby sprawić, że tor stanie się łatwiejszy w przygotowaniu. Chodzi o wymianę nawierzchni. Ten zabieg niesie ze sobą pewne ryzyko. - W 1999 roku taka sytuacja miała już miejsce i trudno było "utrzymać" nawierzchnię w trakcie zawodów. Niemniej jednak to już odległe czasy. Technika poszła do przodu, więc można zrobić więcej. W tym roku dosypywaliśmy nawierzchnię, ale nie spisuje się ona tak jak powinna. Inaczej zachowuje się wiosną, latem i jesienią. To jest związane z poziomem wilgotności, który należy utrzymywać. Gorzowski tor po zimie jest najłatwiejszy do przygotowania - wyjaśnia Chomski.
Pewnym jest, że w Gorzowie Wielkopolskim zostanie wymieniona znaczna część nawierzchni. W grę wchodzi nawet całkowita wymiana. - Być może nawierzchnia powinna być w całości granitowa. Wiem, że w Toruniu dosypują znaczne ilości, mieszają i to zdaje egzamin. Musimy porozmawiać jeszcze z innymi fachowcami. Na pewno pojawi się weryfikator toru, z którym wymienimy uwagi. Nie można jednak wykluczyć, że konieczna będzie wymiana całej nawierzchni. Z drugiej jednak strony częściowe wywiezienie i dosypanie byłoby mniej radykalnym sposobem - przekonuje Chomski.
Co ciekawe, nie jest to jedyna zmiana, którą sugeruje trener mistrzów Polski. - Byłbym za tym, żeby przy uzupełnianiu nawierzchni zmienić trochę nachylenie toru. Podniesienie przy tej okazji łuków podniosłoby atrakcyjność widowiska. Wszystko można zrobić za jednym zamachem - tłumaczy Chomski. - Najlepiej, żeby wszystko zostało wykonane przed mrozami. To rozwiązanie miałoby największy sens. Byłby czas na odpowiednie ułożenie, wymieszanie, wyprofilowanie i ubicie. Do pracy trzeba się wziąć jak najszybciej. Nie ma sensu czekać - dodaje na zakończenie szkoleniowiec Stali.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik: Mógłbym znaleźć u siebie sporo błędów