Niespodziewany regres u Macieja Janowskiego. "To mogło być naturalne zmęczenie materiału"

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Maciej Janowski
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Maciej Janowski

Maciej Janowski zawiódł w Melbourne i zmagania w cyklu Grand Prix w sezonie 2016 zakończył na dziesiątej pozycji. - Ostatni turniej był taki jak cały sezon, czyli nijaki - komentuje Jacek Frątczak.

Zawody w Melbourne były bardzo ważne dla Macieja Janowskiego. Polak musiał w nich "wykręcić" dobry wynik, żeby zapewnić sobie utrzymanie w cyklu na przyszły rok. Niestety, zdobył zaledwie pięć punktów i nie awnasował do półfinałów. Na jego nieszczęście wysoką formę w Australii zaprezentowali żużlowcy, którzy przed ostatnim turniejem znajdowali się za jego plecami. - Ostatnie Grand Prix w wykonaniu Macieja Janowskiego było takie jak cały sezon, czyli nijakie. Nasz zawodnik się szarpał, ale chęci i ambicja były większe od możliwości i szybkości, którą prezentował na torze - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Jacek Frątczak.

Nasz ekspert uważa, że problemy sprzętowe Janowskiego były widoczne przez cały sezon. Polak nie potrafił się z nimi uporać. - Kiedy ktoś nie jest szybki, to konkurencja to czuje. Jednym z symboli Grand Prix 2016 będą dla mnie pojedynki Maćka z Fredrikiem Lindgrenem. Szwed potrafił wjechać bez pardonu, a później na torze działy się dziwne rzeczy. To wszystko brało się jednak z braku szybkości. Maciej jej nie miał i nie potrafił zbudować pewności siebie, która jest szalenie istotna. To ważny mechanizm, który najlepiej widać na przykładzie Jasona Doyle`a. Proszę zwrócić uwagę, jak często nasz reprezentant zmieniał w tym roku motocykle - przekonuje Frątczak.

Janowski w ostatnich latach robił systematyczne postępy. Przed tym sezonem polscy kibice liczyli, że "Magic" włączy się do walki o medale w cyklu. - Podchodziłem do tematu podobnie. Wierzyłem w Bartka Zmarzlika, ale myśląc o medalach Polaków w pierwszej kolejności wymieniałem Maćka, który jest ciągle młody, ale jednak już doświadczony na arenie międzynarodowej. Teraz ma czas, żeby odpowiedzieć sobie na kilka ważnych pytań. Nastąpił regres, który zastanawia, bo wcześniej każdy kolejny sezon w jego wykonaniu był lepszy od poprzedniego. Inna sprawa, że nie ma sensu robić tragedii. Kariery ten chłopak nie kończy. Można zresztą znaleźć pewną analogię. Tak było w przypadku wielu chłopaków, którzy kończyli wiek juniora i szli w górę. Po kilku latach przychodzi naturalne zmęczenie materiału. Maciej to jednak nadal wielka perspektywa dla polskiego żużla. Mam nadzieję, że dostanie dziką kartę, aczkolwiek pewny tego niestety nie jestem. Konkurencja jest przecież ogromna - dodaje na zakończenie ekspert WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO Emil Sajfutdinow gotowy na powrót do SGP. Chce wjechać na szczyt

Źródło artykułu: