26-latkowi nie udało się obronić wywalczonego przed rokiem tytułu mistrza świata. Tai Woffinden w końcowej klasyfikacji musiał uznać wyższość Grega Hancocka. - Obrona mistrzostwa świata to niezwykle trudne zadanie i niewielu zawodnikom udało się tego dokonać. Dałem z siebie wszystko, jednak wystarczyło to tylko na wywalczenie srebrnego medalu. Ten krążek też jest dla mnie wyjątkowy. Patrząc na cały sezon w moim wykonaniu, nie jestem z niego do końca zadowolony. Zwieńczenie go srebrem to jednak fajne uczucie - skomentował Brytyjczyk w rozmowie ze speedwaygp.com.
Dla "Herbiego" wywalczony w sobotę złoty medal IMŚ to już czwarty taki krążek w kolekcji. Młodszy o 20 lat Woffinden ma w swoim dorobku dwa mistrzostwa świata. - Nie można mu nic odbierać. Greg to prawdziwa legenda i największy ambasador tego sportu. Hancock ma na swoim koncie cztery mistrzostwa świata. Ja dwukrotnie wywalczyłem złoto IMŚ i tak naprawdę nawet nie mogę sobie wyobrazić czterech mistrzostw w moim dorobku. Greg jest niezwykle doświadczony, a mimo tego nadal ciężko pracuje. Jak długo Hancock będzie się jeszcze ścigał na żużlu Tego nie wiemy, ale jestem ciekaw, co przyniesie przyszłość - przyznał urodzony w Scunthorpe żużlowiec.
Ostatni turniej tegorocznego cyklu Grand Prix wygrał Chris Holder, który w wyścigu finałowym pokonał właśnie Woffindena, Bartosza Zmarzlika i Antonio Lindbaecka. - Gratulacje dla Chrisa za wygranie turnieju Grand Prix. Obserwowałem jego postawę w kilku ostatnich rundach i wygląda na to, że znów zaczął jeździć tak, jak przed kilkoma laty. Już nie mogę się doczekać przyszłego sezonu i wyścigów, gdzie stoczę ciekawe walki z Holderem - dodał Woffinden.
ZOBACZ WIDEO Andrzej Rusko: Wrócimy na najnowocześniejszy stadion żużlowy na świecie