Młody Duńczyk zdradził tajemnicę sukcesu. Odmienił go mechanik Kildemanda

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Anders Thomsen
WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Anders Thomsen
zdjęcie autora artykułu

Podpisując z nim dwuletni kontrakt, Wybrzeże Gdańsk pokazało, że wiąże z zawodnikiem plany na przyszłość. Anders Thomsen obecnie leczy kontuzję, ale przekonuje, że będzie ważnym punktem klubu chcącego awansować do PGE Ekstraligi.

WP SportoweFakty: Wielu kibiców zadaje sobie to pytanie. Jak sprawują się pana ręce po wypadku?

Anders Thomsen: Dobrze. Teraz już lekarze ściągnęli gips. Rozpoczyna się moja rehabilitacja. Będę chodził na zajęcia w szpitalu, ale dodatkowo mam prywatnego lekarza. Na sezon będę gotowy na sto procent.

Czy zaczął pan już treningi przygotowawcze do sezonu?

- Jeszcze nie miałem jeszcze typowych treningów przedsezonowych. Do lutego będę skupiał się na rehabilitacji, choć oczywiście znajdzie się też czas na treningi siłowe.

Podczas obozu przygotowawczego był pan wyróżniającym się zawodnikiem Wybrzeża. Czy nie ma pan więc obaw, że bez okresu przygotowawczego przepracowanego w stu procentach, mogą się pojawić problemy na torze?

- Na sto procent będę gotowy, żeby zacząć sezon i jeździć na takim poziomie, na jakim chcę. Nie mam tutaj żadnych obaw.

Jaka jest tajemnica pana lepszych wyników pod koniec minionego sezonu?

- Przede wszystkim zmieniłem mechanika. On jak najbardziej się sprawdził, w przeciwieństwie do ekipy, która była przed jego przyjściem do teamu. To był bardzo dobry wybór. Pomagał mi Casper Wortmann, który wcześniej pracował u Petera Kildemanda. Sam Casper niedawno sam jeździł na żużlu i dobrze się znaliśmy. Musiał zakończyć swoją karierę zawodniczą po groźnym upadku w Anglii. Jak widać jako mechanik sprawuje się bardzo dobrze. Właśnie z nowym mechanikiem pojechałem w Rzeszowie, gdzie pokazałem się z dobrej strony. Szkoda, że wcześniej nie otrzymałem szans, bo byłem gotowy na takie rezultaty.

Czy Casper Wortmann również będzie pomagał w teamie w 2017 roku?

- Na razie nic jeszcze nie mogę na ten temat powiedzieć. Chcemy mieć najlepszego mechanika, rozmowy trwają.

Czy ten sezon i problemy z teamem sprawiły, że inaczej podchodzi pan do żużla?

- Od początku wiedziałem, że mechanicy wysokiej klasy są potrzebni. Gdy zaczynałem sezon, miałem w teamie sprawdzoną osobę, która jednak zachorowała. W trakcie sezonu trudno było znaleźć kogoś odpowiedniego. Dobry sprzęt i jazda to podstawa. Teraz dołożymy wraz z całym moim zapleczem wszelkich starań, by było wszystko dograne w stu procentach.

W Renault Zdunek Wybrzeżu nie jeździł pan w wielu meczach. Co więc zdecydowało, że podpisał pan kontrakt od razu na dwa kolejne sezony?

- Wiem że nie byłem w składzie dlatego, bo przez zawirowania w moim teamie nie gwarantowałem tylu punktów. Mam jednak pewność, że to się zmieni i będę w składzie. W ostatnich miesiącach bardzo podobało mi się podejście klubu, który wprost przedstawił mi plany na przyszłość. Wiem, że w Wybrzeżu mogę się rozwijać razem z klubem. Liczę na to, że w 2017 roku awansuję do PGE Ekstraligi, a w kolejnym sezonie w niej zadebiutuję. Wiem, że w Wybrzeżu mogę osiągnąć stabilizację, która jest mi teraz potrzebna.

Od wielu sezonów w zawodach juniorskich dominują żużlowcy z Polski i z Danii. Czy rywalizacja z Polakami od zawsze szczególnie elektryzowała Duńczyków?

- To prawda, od długiego czasu w juniorskich zawodach dominują Polacy i Duńczycy. Jak sam byłem młodzieżowcem, zawsze mogliśmy liczyć na to, że to moja reprezentacja będzie wygrywała najważniejsze turnieje. Teraz to się trochę jednak przechyliło i myślę, że młode pokolenie z Polski wygląda lepiej. Rywalizacja jest oczywiście olbrzymia.

Czy gdyby mógł się pan cofnąć w czasie, kariera w Polsce rozpoczęłaby się wcześniej, niż w ostatnim sezonie w gronie juniorów?

- Nie, bo na wszystko przychodzi odpowiedni czas. Ja w swojej karierze nigdy nie chcę robić nic za szybko. Trzeba działać systemem krok po kroku.

Czy zmiana klubu z Kolejarza Rawicz na Wybrzeże, na którego mecze przychodzi kilka tysięcy osób i ma konkretny cel sportowy dała panu dodatkową motywację do uprawiania żużla?

- Na pewno było widać różnicę w tym jak funkcjonują oba kluby. 2016 rok był dla mnie okazją do wielu różnych zmian. Skończyłem przecież wiek juniora. Cieszę się, że teraz będę miał teraz okazję współpracować z Mirosławem Kowalikiem, który mówi w języku angielskim i liczę, że czegoś mnie nauczy i wiele sobie obiecuję w tej kwestii. Zrobiłem ubiegłej zimy ważne kroki i teraz to doświadczenie zaprocentuje.

Czy to prawda, że planuje pan mieszkać i mieć bazę w Gdańsku?

- Był taki plan, ale jeszcze nie będą to przenosiny w stu procentach. Chcę mieć więcej do czynienia zarówno z klubem, jak i z samym miastem, w którym żyje mi się bardzo dobrze. Przeniesienie całkowicie bazy w kilka miesięcy, to również duże koszta. Niemniej jednak jeszcze zimą będę często odwiedzał Gdańsk, by trenować wraz z chłopakami.

Na razie do drużyny dołączył Kacper Gomólski. Będzie to dobre wzmocnienie zespołu?

- Kilka razy spotykaliśmy się już na różnych torach. To dobry chłopak, z którym można się bezproblemowo porozumieć w języku angielskim. Cieszę się, że dołączył do Wybrzeża. Co ciekawe będziemy jeździć razem nie tylko w gdańskim klubie, ale również w Dackarnie Malilla w Szwecji.

Celem Wybrzeża na 2017 roku jest awans. Czy jesteście w stanie podołać? Nie ma obawy przed zbyt dużą presją wyniku?

- Na pewno żadna presja nie będzie mnie przytłaczać. Ja chcę być w klubie, którego celem jest awans do PGE Ekstraligi. Nie ma nic lepszego, jak zbudować taką drużynę, która przy niewielkich wzmocnieniach mogłaby sobie poradzić po awansie wśród najlepszych. Dzięki temu można się szybko rozwinąć.

Wszystko na to wskazuje, że głównym rywalem do awansu będzie Unia Tarnów. Poradzicie sobie z tarnowianami?

- Nie patrzymy na to kto jedzie przeciwko nam. Chcąc osiągnąć sukces, trzeba się skupić na swojej drużynie. Gdy każdy z nas da z siebie wszystko, będziemy wygrywać.

W ubiegłym sezonie był pan w szerokiej reprezentacji Danii, jednak nie wystąpił pan w Drużynowym Pucharze Świata. Czy teraz już nadejdzie ten czas?

- Właśnie w momencie gdy zbliżał się Drużynowy Puchar Świata zacząłem mieć problemy z mechanikami, o których już wcześniej wspomniałem. To co złe się zapętlało i było coraz gorzej. Kto wie, może gdyby Drużynowy Puchar Świata odbywał się pod koniec sezonu, to może bym się w nim znalazł? Trener miał spore problemy z wystawieniem reprezentacji, bo czołowi zawodnicy nie mieli najwyższej formy. Ciągle jestem w kadrze i liczę na to, że pojadę w finale.

Czy nadal chce pan jeździć w SEC?

- Moim celem na 2016 rok było zakwalifikowanie się do SEC i jazda w tych zawodach utwierdziła mnie w przekonaniu, że to naprawdę trudna zabawa. Konkurencja na tym poziomie jest olbrzymia. Liczę na to, że i teraz się zakwalifikuję. Jestem bardziej doświadczony. Może wygram?

Skoro tak bardzo pan w siebie wierzy, to kiedy przyjdzie więc czas na Grand Prix?

- Na razie się z tym nie spieszę, ale wiem, że w końcu i na to przyjdzie czas. Muszę być jednak na to gotowy. Teraz jest na to za wcześnie. Jako żużlowiec muszę skupiać się na tych celach, które są dla mnie realne. Przede wszystkim chcę być ważną częścią Wybrzeża. Liczę na to, że nie będzie takich zmian w składzie, jak miało to miejsce w minionym sezonie. Trzeba ustalać swoje priorytety. Wszędzie gdzie będę jeździł, zamierzam skupiać się na tym na sto procent.

Rozmawiał Michał Gałęzewski

ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob znów z nagrodą za wyścig sezonu: "Sam się dziwię, jak ja to robię"

Źródło artykułu: