W ostatnich dniach na stadionie Coventry Bees pojawili się robotnicy, którzy zaczęli z niego usuwać mienie należące do Avtara Sandhu, byłego właściciela klubu. W ten sposób z obiekt został pozbawiony m. in. plastikowych krzesełek, dmuchanych band oraz trasy do wyścigów chartów.
Zgodnie z zawartą niedawno umową, Pszczoły mogą korzystać z Brandon w sezonie 2017, a umowa może zostać przedłużona o kolejne dwa lata, jeśli klub spełni określone wymagania. Dlatego działania robotników były szokiem dla Micka Hortona, obecnego właściciela Coventry Bees.
W środę jeden z radnych zdecydował się na zażegnanie konfliktu i zorganizował mediacje z Sandhu. Trwały one niemal całą noc, ale na szczęście zakończyły się sukcesem. Sandhu zdecydował się przywrócić stadion do stanu używalności na własny koszt. - Zdecydował się na to, bo kocha żużel i wyścigi. Chce oglądać w Coventry dobre widowiska przez najbliższe trzy lata, a następnie na nowym obiekcie żużlowym - głosi komunikat klubu.
W nocnych rozmowach osobiście udziału nie brał Horton, który obecnie przebywa na wakacjach w Stanach Zjednoczonych. Właściciel Coventry był jednak na bieżąco informowany o postępach negocjacji. - Osiągnięcie kompromisu nie byłoby możliwe, gdyby nie zaangażowanie radnego Michaela Stokesa. To dzięki niemu udało się zatrzymać przy stole obie strony konfliktu. Będziemy nadal ściśle współpracować z radnym w sprawie znalezienia zabezpieczenia terenu pod nowy budynek i stadion klubowy - można przeczytać w komunikacie klubu.
W tej sytuacji nie ma zagrożenia, iż w przyszłym roku w Premiership zabraknie ekipy z Coventry. - Wzywam wszystkich fanów, aby okazali swoje wsparcie drużynie w sezonie 2017. Nie można zmarnować naszego wysiłku i pracy - stwierdził w oświadczeniu radny Stokes.
ZOBACZ WIDEO FOGO Unia Leszno przed sezonem 2017