O problemach Jacka Holdera z uzyskaniem oświadczeń informowaliśmy wcześniej. Australijczyk nie może zdobyć wymaganych przez PGE Ekstraligę dokumentów od dwóch angielskich klubów - Poole Pirates i Peterborough Panthers. Ze startów na wyspach na pewno nie zrezygnuje, bo to byłoby dla niego strzałem w kolano. To przede wszystkim tam ma regularnie startować i zarabiać pieniądze. Z kolei Get Well traktuje go na razie jako ciekawe uzupełnienie składu, a nie żużlowca, który z miejsca wskoczy do pierwszej drużyny.
Torunianie długo myśleli jak rozwiązać patową sytuację. W końcu postanowili, że zwrócą się do PGE Ekstraligi z pytaniem, czy Holder może zostać zwolniony z obowiązku dostarczenia oświadczeń, jeśli Get Well zaakceptuje, że w przypadku kolizji terminów z ligą polską żużlowiec jedzie w Anglii. Takie rozwiązanie dla torunian wydawało się logiczne. PGE Ekstraliga nie miałaby problemów z ustaleniem terminu przełożonego meczu, a żużlowiec zostałby potwierdzony do startów i mógłby od czasu do czasu pojechać w PGE Ekstralidze. Jacek Gajewski miałby większe pole manewru. Holder mógłby się przydać zwłaszcza w przypadku niespodziewanych zdarzeń losowych. - Nie chodzi o to, żeby zrobić wyjątek dla nas, ale wypracować rozwiązanie dla innych klubów i zawodników. To mogłoby im ułatwić życie - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty menedżer Get Well.
Jak się jednak okazuje, ten pomysł nie przejdzie. Jack Holder musi dostarczyć oświadczenia od angielskich pracodawców. - Regulamin nie przewiduje takiej sytuacji. Dokumenty, które są wymagane do potwierdzenia każdego żużlowca, znajdują się w Regulaminie Przynależności Klubowej, który jest taki sam dla wszystkich klubów - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Ryszard Kowalski, wiceprezes PGE Ekstraligi.
W ten sposób torunianie problemu zatem nie rozwiążą. Wszystko wskazuje na to, że wyjście jest tylko jedno. Młody Australijczyk musi zdobyć oświadczenia od angielskich klubów.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik: Znowu moim celem jest zajęcie miejsca w ósemce