Wiedza i fachowość czy nos? Jakie jest kryterium zatrudnienia

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Stanisław Chomski (z lewej) z tatą Bartosza Zmarzlika
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Stanisław Chomski (z lewej) z tatą Bartosza Zmarzlika

Stanisław Chomski bierze udział w kursie trenerskim na WSKFiT w Lubiczu. Trener Stali Gorzów przyznaje, że byłoby dobrze, gdyby za kilka lat w klubach pracowali wyłącznie ludzie z dyplomem tej uczelni.

Teraz jest tak, że dyplom trenera żużlowego zdobyty na WSKFiT w Lubiczu, choć kryje się za tym 6-miesięczny kurs, ponad 100 godzin zajęć z 12 przedmiotów i konieczność napisania i obrony pracy dyplomowej, jest wart tyle samo, co kurs instruktora, który ostatnio trwał 3 dni. Uczestnicy kursu trenerskiego mogliby więc zapytać, po co im to wszystko? - Na dziś wartością kursu w Lubiczu jest możliwość zdobycia ogromnej wiedzy w wielu dziedzinach - mówi Stanisław Chomski. - Być może jednak GKSŻ powinna założyć, że w ciągu kilku lat w klubach będą pracowali wyłącznie dyplomowani trenerzy - dodaje.

Polecamy: Kup żużlowy kalendarz ścienny na Nowy Rok! Dwie okładki do wyboru!

Chomski przyznaje, że przed zapisaniem się na kurs trenerski bił się z myślami, bo wiedział, że żadnego handicapu z dyplomem mieć nie będzie. - Sam siebie pytałem, czy warto - przyznaje. - Z drugiej strony trzeba by spytać tych, co nas zatrudniają, czy dla nich liczy się wiedza, fachowość, kompetencja i ciągłe dokształcanie, czy też wystarczy im nos. Pewnie, że tych z nosem nie wolno dyskredytować, bo znane są przypadki osób, które nie miały papierów, a potrafiły dobrze szkolić. Z drugiej strony w innych krajach nie ma trenerów, są menedżerowie. U nas też oni są. Pojawili się wraz z modą na zagranicznych zawodników. Najpierw byli tłumaczami, potem stali się menedżerami. Nie mieli żadnych papierów, znali za to dobrze język angielski - mówi Chomski.

Trener Stali Gorzów przyznaje, że dobrze by było, gdyby GKSŻ założyła, że za kilka lat drużyny prowadziliby wyłącznie dyplomowani trenerzy. - Trudno bowiem założyć, że instruktorzy po trzydniowym kursie mają tą samą wiedzę, co ludzie po kilku miesiącach nauki z wielu przedmiotów. Na pewno trzeba by to jakoś dowartościować. Wiadomo, że teraz zawód jest uwolniony, że wszystkim rządzi rynek, ale za kilka lat można by pomyśleć, jak to zmienić. Zwłaszcza, jak więcej osób skończy kurs i zdobędzie dyplom. Przypomnę, że jeszcze na początku lat 80-tych mieliśmy kurs trenerskie na AWF-ie we Wrocławiu, który trwał dwa lata i to było coś elitarnego - kończy Chomski.

[b]Kup bilet na PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową! ->

ZOBACZ WIDEO Od dziecka marzył o tym, żeby zostać kapitanem

[/b]

Źródło artykułu: