23-letni wówczas żużlowiec miał duże oczekiwania związane z walką o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Sezon wcześniej był rezerwowym cyklu, pojechał w połowie rund, a w klasyfikacji końcowej i tak uplasował się przed kilkoma zawodnikami, którzy nie stracili żadnego turnieju. W dodatku w swoim debiucie w GP wygrał zawody w Gorzowie. Nic więc dziwnego, że po udanym przywitaniu z cyklem, apetyt na duży wynik rok później był spory.
- To był jeden z błędów, które popełniłem. Wiem jak muszę teraz podejść do startów w Grand Prix. Mam inny sposób myślenia i skupiam się na czymś innym - tłumaczy pochodzący z Žarnovicy zawodnik. - Nie będę nakładał na siebie głupiej presji. Pewnego dnia chcę być najlepszy, ale na wszystko potrzeba czasu. Wiem, że w rok czy dwa można tego dokonać, ale nie trzeba być mistrzem świata od razu. Wszystko jest wynikiem procesu, a kiedy nadejdzie czas i będę gotowy, mogę walczyć o tytuł mistrza świata - wyjaśnia Martin Vaculik.
Słowak cały czas powtarza, że nadrzędnym celem dla niego jest utrzymanie się w cyklu na 2018 rok. - To będzie ciężka praca, ale jeśli uda mi się tego dokonać, będzie idealnie. Każdy wynik ponadto, będzie dla mnie na plus. Jeśli pójdzie to w drugą stronę, będzie to dla mnie lekcja i doświadczenie - wyjaśnia. Zawodnik Stali Gorzów zdaje sobie sprawę, że o korzystny wynik w tym roku łatwo nie będzie. - Jest wielu dobrych zawodników, nie pamiętam kiedy ostatnio była tak silna obsada - dodaje.
Tegoroczna rywalizacja o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata ruszy 29 kwietnia turniejem o Grand Prix Słowenii w Krško
ZOBACZ WIDEO Pojedziemy na biało-czerwono tylko w polskich rundach