Kacper Gomólski do Torunia trafił w 2015 roku. Po pierwszym sezonie przedłużył współpracę na kolejny sezon. Wiodło mu się różnie. Czasami żużlowiec czuł, że nie jest darzony takim samym zaufaniem jak inni członkowie drużyny prowadzonej przez menedżera Jacka Gajewskiego.
Polecamy: Czyszczenie magazynów! Promocyjna cena na kalendarz żużlowy!
- Czasami trzeba być realistą. Wiedzieliśmy, że kończy się wiek juniorski Pawła Przedpełskiego, który świetnie radzi sobie na Motoarenie. To było jasne, że on na pewno zostanie w klubie. Widzieliśmy również, co działo się w trakcie ostatnich rozgrywek, kiedy Kacper był zastępowany przez innych. Były wątpliwości, czy w przypadku nawiązania współpracy na kolejny rok będzie miał równe szanse zaistnienia w zespole co zawodnicy, którzy mają lokalnych sponsorów zasiadających w zarządzie klubu - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Krystian Plech, pełnomocnik Kacpra Gomólskiego.
Konkretnych rozmów o dalszej współpracy z toruńskim klubem nie było, bo Gomólski wiedział, że nawet gdyby do nich doszło, to szanse na regularnie występy w barwach Get Well byłyby znikome. A żużlowiec chciał trafić do klubu, który na niego postawi i nie będzie go traktować tylko jako uzupełnienie składu. - Przyznam, że ostatniego okresu transferowego początkowo się mocno obawialiśmy. Spodziewaliśmy się, że znalezieniem nowego pracodawcy nie będzie wcale łatwo - wspomina Plech.
Jak się okazało, obawy zawodnika i jego pełnomocnika nie były uzasadnione. Gomólski miał na stole oferty z trzech klubów ekstraligowych. Zainteresowanie wyraziły poza tym prawie wszystkie ekipy pierwszoligowe. Propozycji było więcej niż przed sezonem 2016. - Pozostanie w Ekstralidze było w pewnym momencie bardzo blisko - tłumaczy Plech. - Kacper miał już ustalone warunki w jednym klubie. Wszystko było gotowe, ale się rozmyśliliśmy. Wybrzeże Gdańsk zaczęło bardzo mocno naciskać. Zrobiliśmy rachunek sumienia i wybraliśmy naszym zdaniem lepszą opcję. Nie chcieliśmy powtórki z rozrywki. Zależało nam na klubie, który obdarzy Kacpra zaufaniem i będzie w stanie go wysłuchać. Zrobiliśmy krok w tył i liczymy, że dzięki temu wkrótce zrobimy dwa w przód - przekonuje Plech.
Gomólski miał również sporo ofert z ligi szwedzkiej, w której w minionym sezonie był cichym bohaterem Dackarny Malilla. Podejście szwedzkiego klubu Kacprowi się bardzo podobało. Działacze potrafili z nim rozmawiać. Pomagali mu gwarantując czasami lepszy numer startowy. Zawodnik potrafił im się odpłacić i pokonywać zawodników z Grand Prix. Tego samego Gomólski szukał później w Polsce. Uznał, że w Gdańsku jest szansa na spełnienie tych warunków i podpisał kontrakt. Nie bez znaczenia był również cel klubu, który chce awansować do PGE Ekstraligi.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar 2017, czyli wyjątkowo kapryśna impreza (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
wychodzi na to że miał jeden z lepszych sezonów w karierze...
ciekawe czy inni zawodnicy też tak mieli...... Czytaj całość