Greg Hancock zdobył w wieku 45 lat swoje czwarte Indywidualne Mistrzostwo Świata. W klasyfikacji medalowej wszech czasów plasuje się obecnie szóstym miejscu. Więcej złotych krążków ma jednak tylko trzech żużlowców. Pięć zdobył Ove Fundin, a sześciokrotnie po mistrzostwo sięgali Ivan Mauger i Tony Rickardsson.
- Greg już zapisał się w historii i jest w gronie najbardziej utytułowanych żużlowców. Znając jednak jego ambicje, patrzy na szczyt listy i nazwisko Tony'ego Rickardssona. Nie wiem czy starczy mu czasu, żeby go dogonić, ale podejrzewam, że nie stracił jeszcze motywacji do wygrywania. Pewnie będzie chciał zawalczyć o co najmniej jedno złoto i moim zdaniem może mu się to udać - prognozuje Jacek Krzyżaniak.
Były zawodnik Apatora Toruń jest dwa lata starszy od Hancocka. Jak przyznaje, nie jest zaskoczony faktem, że "Herbie" kontynuuje na tak wysokim poziomie swoją karierę. - Miałem okazję go poznać, bo przecież jeździliśmy razem we Wrocławiu. Były nawet momenty, że w tej samej parze. Zawsze ceniłem jego pracowitość i prawdę mówiąc, podejrzewałem, że tak szybko to on z żużla nie zrezygnuje. Nie sądzę zresztą, by Greg nagle, z dnia na dzień miał przestać ścigać się na wysokim poziomie. Może zdarzyć mu się gorszy okres, ale przeczuwam, że jeszcze przez kilka lat będzie nas cieszyć swoją jazdą - stwierdza.
Greg Hancock stracił sporo w oczach polskich kibiców po zamieszaniu w Melbourne, gdy za niesportowe zachowanie wykluczono go z zawodów. Jacek Krzyżaniak zaznacza jednak, że nadal darzy Amerykanina sympatią i szacunkiem. - Cenię u niego zwłaszcza jedną rzecz: na torze uważa zawsze na to, by nie wyrządzić sobie ani nikomu innemu krzywdy. Pamiętamy, że w przeszłości, po zejściu z motocykla, potrafiły ponosić go emocje, ale gdy się ściga, zawsze robi to po profesorsku. Niewielu jest takich zawodników. Kiedyś podobnym typem żużlowca był Leigh Adams - kwituje Krzyżaniak.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota pojechał na tydzień do Włoch. Wszyscy się o niego boją