WP SportoweFakty: Udało się wam pozyskać dwóch sponsorów tytularnych. Czy to oznacza większe wsparcie finansowe niż w zeszłym roku od firmy Eko-Dir?
Michał Świącik: Zdecydowanie tak.
Jak duża procentowo jest ta różnica?
- Jest to zdecydowanie większa pomoc. Zostawmy to tajemnicą handlową, ale jest to wsparcie większe niż rok temu. Bardzo fajnie, że obie firmy są z rodowodem częstochowskim, a jedna z nich jest przedsiębiorstwem z długimi tradycjami, co może być dobrym sygnałem dla innych sponsorów, z którymi rozmawiamy. O to nam chodziło, że jak uda się pozyskać lokalną firmę, to będzie to z korzyścią dla wszystkich.
Co chwilę chwalicie się na Facebooku nowymi sponsorami i partnerami. Jak wygląda kwestia budżetu? Cały czas go domykacie? Czy może on jest domknięty, a te umowy, które teraz podpisujecie są dodatkowymi funduszami?
- Cały czas domykamy budżet. Ostatnio ogłoszono kwoty na szkolenie młodzieży, która w tym sezonie dla nas jest mniejsza, bo jest to 100 tysięcy, a nie 200 tysięcy. To było wkalkulowane i teraz będziemy musieli skorzystać z pieniędzy z promocji poprzez sport, by juniorów jeżdżących w zespole ekstraligowym wzmocnić pod względem sportowym. To jest jeden klub, nie robimy czegoś takiego, co było przed laty, że Włókniarz podzielony był na dwa podmioty. Jeden z drugim ma się wspierać.
Kibice Włókniarza mogą spać spokojnie? Od niektórych z nich słychać opinie, że to i tak się nie powiedzie.
- Można zapytać: po co oni w ogóle się interesują tym sportem?
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota pojechał na tydzień do Włoch. Wszyscy się o niego boją
Nie będzie tak, że w połowie sezonu na wyjazdy będziecie jeździć polskim składem i juniorami?
- Nie chcielibyśmy tak, ale musimy pamiętać o jednej rzeczy. Jak mi panowie zapewnią, że na przykład cztery mecze pod rząd nie będą odwoływane przez pogodę, to tak na pewno się nie stanie. Tak ma każdy zespół. Obojętnie czy to będzie Unia Leszno, Falubaz Zielona Góra, Włókniarz. To są koszty zorganizowania imprezy masowej, zwrotów biletów. Do tego dochodzi zniechęcenie kibiców. Jeśli zagwarantujecie mi, że dwóch czołowych zawodników nie będzie miało "dzwona" w jakichś zawodach i będziemy jeździć w podwójnym osłabieniu, to też tak nie będzie. Mówię tylko hipotetycznie.
To są czyste spekulacje. Załóżmy, że wszystko jest w porządku. Finansowo nie ma takiej możliwości, by powtórzył się scenariusz z 2014 roku, że nie było pieniędzy i zawodnicy nie chcieli przyjechać na mecze? Nie będzie takiej sytuacji?
- Nie. Ze względu na finanse nic nie jest zagrożone.
Na początku sezonu powinno być Włókniarzowi łatwiej, bo dwa pierwsze mecze jeździcie u siebie. Inauguracja z ROW-em i stadion powinien być wypełniony. Potem przyjeżdża silny przeciwnik, Unia Leszno.
- Tak, tylko że bardzo dużo jest w tej chwili wydatków, które wynikają z przynależności do PGE Ekstraligi. O tym wcześniej nie było głośno mówione. To są takie wydatki jak wykup akcji. Myśleliśmy, że da się to rozłożyć na raty. Do tego dochodzą koszty związane z audytami. Rozumiem Ekstraligę, bo musi się ubezpieczyć ze wszystkich stron. Są to koszty niebywałe.
[b]
Jest tak, że teraz Włókniarzowi bardziej patrzą na ręce przez wzgląd na poprzedników? Czy trudniej rozmawiało się z zawodnikami?[/b]
- Dziwię się niektórym malkontentom. Jestem rozpoznawalny w środowisku żużlowym, bo zawsze dobrze się znałem z zawodnikami. Dlatego nie było problemów w rozmowach z Andreasem Jonssonem, Rune Holtą czy Sebastianem Ułamkiem. Czy Rune Holta wróciłby do klubu, który nie zapłacił mu pieniędzy?
A jak reaguje środowisko jak jeździcie na spotkania działaczy klubów Ekstraligi?
- Kluby, do których jeździliśmy w zeszłym roku traktowały nas w koleżeńskich relacjach. W Ekstralidze mamy przychylność i duże wsparcie prezesa Stępniewskiego. On sobie zdaje sprawę, że beniaminek ma pod górkę i ma gorzej pod względem finansowym.
Ekstraliga wzięła też dużą odpowiedzialność dając Włókniarzowi szansę startu w lidze.
- Zastanówmy się, jeśli nie nam to komu?
Jak obecnie wygląda pomoc dla juniorów Włókniarza? Za tydzień czy dwa wyjadą po raz pierwszy na tor. Czy oni już mają skompletowany sprzęt?
- Obecnie nasi podstawowi juniorzy i ci znajdujący się zaraz za nimi montują sobie sprzęt na nowiutkich częściach. Dokonaliśmy zamówienia silników u jednego z czołowych europejskich tunerów, Flemminga Graversena. Same silniki dla naszych juniorów to wydatek w wysokości 210 tysięcy złotych. W porównaniu z dotacją na szkolenie jest to ponad dwukrotnie więcej.
Czy to jest wydatek na cały sezon?
- Oczywiście, że nie. Jeszcze muszą być dokupowane części. Maksymalnie po 25 biegach trzeba wykonać serwis, a to w przypadku każdego motocykla kosztuje 1 100 euro. Każdy z zawodników ma składane całkowicie nowe podwozie. Oskar Polis ma już kompletny sprzęt, Michał Gruchalski kończy składać motocykle. Do tego dochodzą Bartosz Świącik i Adrian Woźniak, choć w przypadku tego drugiego trener musi zrobić testy wydolnościowe. Jeśli według trenera Mateusz Świdnicki będzie klasyfikował się do ligi, to wesprzemy również jego w ten sam sposób. Z całą odpowiedzialnością powiem, że nigdy takiego sprzętu nie było. Nawet jak były nowe silniki dawniej, to nigdy nie było tak, że juniorzy mieli w stu procentach nowe motocykle. Jest to pierwszy raz w historii Włókniarza i cieszę się, że to się stało za mojej prezesury.
A jak wygląda w tym momencie szkółka częstochowskiego Włókniarza?
- Trenerem będzie Lech Kędziora, który zajmie się częstochowską szkołą żużla. Drugim trenerem i pomocnikiem Kędziory będzie Andrzej Puczyński, który będzie się zajmował nie tylko trenerką, ale również torem. Szukamy obecnie mechaników dla zawodników. Jest to awans dla Andrzeja Puczyńskiego i on się dobrze w tym czuje. Mogę powiedzieć, że chyba nigdy nie było takiego sprzętu jaki przygotowaliśmy dla adeptów w szkółce.
Rozmawiali: Mateusz Makuch i Łukasz Witczyk