Grand Prix Czech jest na mapie cyklu nieprzerwanie od 1997 roku. Choć stadion Marketa nie robi specjalnego wrażenia, a sam tor jest nudny i praktycznie uniemożliwia ściganie, to zawody w Pradze uchodzą za wizytówkę cyklu. To się jednak może zmienić, jeśli burmistrz stolicy Czech się nie ugnie i nie zapłaci za licencję na 2018 roku.
Nie wiemy, ile BSI chce od Pragi za prawa do Grand Prix. Dotąd mówiło się, że Czesi płacą około 100 tysięcy euro, czyli cztery razy mniej niż Polacy. Jednak dla naszych południowych sąsiadów nawet ta stawka była zawsze za wysoka. Gdyby nie wsparcie miasta, to GP już dawno zniknęłoby z Pragi.
Dla polskich kibiców Praga to okazja na sympatyczny i bardzo bliski wyjazd. Można nacieszyć oczy podziwiając piękne miasto, ale i też posmakować dobrego piwa. Wieczorne zawody są zwykle zwieńczeniem dnia pełnego atrakcji.
Jeśli idzie o naszych zawodników, to jedynie Tomasz Gollob wygrywał w Pradze. Na dodatek dwukrotnie. Na podium stali też Jarosław Hampel, Rune Holta, Krzysztof Kasprzak i Maciej Janowski. Hampel aż 6-krotnie.
Bez względu na to, jak potoczą się losy GP Czech liczmy na świetny występ naszych w tym roku. Trzymamy kciuki za Bartosza Zmarzlika, Piotra Pawlickiego, Patryka Dudka i Janowskiego.
ZOBACZ WIDEO Falubaz musi spełnić jeden warunek. Wszystko w rękach Hampela
Chcialbym zobaczyc tych angoli jak nie dostaliby pie Czytaj całość