Rok temu sztabowi z Torunia jako pierwszemu udało się doprowadzić tor do stanu używalności i 11 marca zorganizować pierwsze próbne jazdy. Dzięki dobrej pogodzie i dachowi, także teraz, przynajmniej w teorii, dotrzymanie podobnego terminu było możliwe. Klub z grodu Kopernika zdecydował się jednak na przebudowę drugiego łuku i po wszystkim musiał dokonać odbioru toru. Po raz pierwszy w Toruniu motocykle zawarczały więc w piątek, 17 marca.
Przed treningiem zawodnicy podjęli ważną decyzję i na kapitana drużyny wybrali Chrisa Holdera. Sam Australijczyk był bardzo skoncentrowany na próbnych kółkach i pracy nad sprzętem w parkingu. Najbardziej aktywny był zaś trener, Robert Kościecha, którego rozpierała energia i wszystko miał pod kontrolą. Mocno pomagał zwłaszcza swoim młodym podopiecznym. I to właśnie on, z początku jedynie pozując do zdjęcia na motocyklu Marcina Kościelskiego, wykonał pierwsze okrążenie. Chwilę później dał znak innym, że mogą szykować się do wyjazdu.
Około stu kibiców zasiadających na trybunie głównej niemal od początku oglądało jazdę na pełnym gazie. Wszak niektórzy zawodnicy Get Well już wcześniej, w innych polskich oraz zagranicznych ośrodkach, mieli okazję do kręcenia próbnych kółek. - Głód jazdy był, ale już wcześniej trochę go zaspokoiłem - mówił Adrian Miedziński. - Czułem się dobrze, tego się nie zapomina - cieszył się z kolei Paweł Przedpełski.
Zawodnicy standardowo pojawiali się na torze trójkami. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, na Motoarenie pojawiła się cała drużyna z wyjątkiem Grega Hancocka. Treningowe jazdy trwały około dwóch godzin. Popołudniowa pora niekoniecznie musiała pasować wszystkim fanom. Spragnieni żużlowych emocji będą mogli zatem obejrzeć poczynania swoich ulubieńców także w sobotę o 11:00.
ZOBACZ WIDEO Daniel Kaczmarek liczy na rady Grega Hancocka
Czytam, że Hancocka też jeszcze nie było...