Do śmiertelnego wypadku Lee Richardsona doszło 13 maja 2012 roku na torze we Wrocławiu. Dwa lata później Brytyjczycy wpadli na pomysł, aby oddać hołd swojemu żużlowcowi poprzez nadanie jego imienia jednej z ulic na nowo budowanym osiedlu w Swindon. Budowa domów w okolicy dobiegła końca i przed paroma dniami w tym mieście odbyła się specjalna ceremonia.
Ulica Lee Richardsona krzyżuje się z drogami, którym nadano imię Boba Kilby'ego oraz Malcolma Hollowaya, czyli dwóch kolejnych zasłużonych postaci dla klubu Swindon Robins. Pomysłodawcą tej akcji jest Ellis Byrd, kibic żużla z Swindon, który obecnie żyje w Stanach Zjednoczonych. To właśnie Byrd najpierw zapytał rodziny zmarłych żużlowców co sądzą o jego pomyśle, a następnie skierował petycję do Rady Miasta w Swindon, aby zgodziła się na uhonorowanie żużlowców.
W ceremonii otwarcia ulicy Lee Richardsona udział wzięła jego żona Emma oraz trójka dzieci - Josh, Jake oraz Jensen.
W Polsce mamy to na porządku dziennym...
W Częstochowie już dawno mamy ulicę Bronka Idzikowskiego i rondo Marka Czernego...
Pzdr.