Dariusz Ostafiński. Bez Hamulców 2.0: Łapy precz od Golloba. Taki mistrz może wszystko (felieton)

WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Tomasz Gollob z kibicem
WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Tomasz Gollob z kibicem

Tomasz Gollob może odcinać kupony, jeździć słabo na wyjazdach, wybierać mecze, w których weźmie udział. Może, bo w polskim żużlu jest postacią wyjątkową. Jest osobowością, której dotąd nie było i może już nigdy nie będzie.

Bez Hamulców 2.0 to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego.

***

Niektórych komentatorów boli to, że Tomasz Gollob wciąż jest w grze. Boli tym bardziej, że już nie jeździ tak fenomenalnie jak dawniej, ale wciąż skupia na sobie uwagę. Przykuwa, choć to inni zasuwają aż miło, a on tylko miewa przebłyski geniuszu. Nikt nie wpadł na to, że Gollob działa niczym magnes, bo zapracował sobie na to całym swoim żużlowym życiem.

Nie mam nic przeciwko, ale z przymrużeniem oka traktuję wszelkie komentarze sugerujące Gollobowi przejście na emeryturę. Mówią, że komu jak komu, ale jemu to odcinanie kuponów zwyczajnie nie wypada. Mówią, że mógłby zająć się czymś innym, bo w żużlu to już tylko mógłby być jakimś mentorem. Dajcie spokój.

Lubimy innym układać życie, ale ja mam taką propozycję, żeby zostawić Tomasza w spokoju. Skoro ma ochotę, niech jeździ. Jak dla mnie, może zepsuć kilka biegów, byle w tym jednym na dziesięć pojechał jak za dawnych lat. Myślę, że w Grudziądzu by się nie obrazili, gdyby tak miał wyglądać sezon 2017.

Miałem o tym nie wspominać, ale co mi tam. Wiecie, że Tomasz po odejściu z Grand Prix miał propozycję powrotu do cyklu. I to nie jedną. Kuszą go sponsorzy i organizatorzy, bo doskonale pamiętają, kto ten cyrk rozkręcił. Bynajmniej nie był to ani sześciokrotny mistrz świata Tony Rickardsson, ani nudny jak flaki z olejem Greg Hancock. To Gollob nakręcił całą spiralę. Dlatego łapy precz. Tym bardziej że niczego złego nie robi. On tylko chce jeszcze trochę pobawić się żużlem.

ZOBACZ WIDEO Daniel Kaczmarek liczy na rady Grega Hancocka

Zmiana tematu. Ostatnia platforma komunikacyjna Ekstraligi Żużlowej była w części poświęcona mediom. Uważam, że żużel ma poważniejsze problemy, ale trudno zabraniać dyskusji. Jeden z prezesów (ten co mi dał bana) wyznał, jak bardzo mnie nie kocha. Dotarło do mnie. Strasznie się wzruszyłem. W stosownym momencie odpowiem. Żartem albo tak, że panu prezesowi pójdzie w pięty. Potrafię być złośliwy.

Ostatnio głośna jest sprawa Jerzego Mordela i rapera Te-Trisa, którego były żużlowiec podał do sądu za piosenkę. Niewiele jednak brakowałoby, a mielibyśmy o wiele ciekawszą rozprawę, czyli Sławomir Drabik kontra Marek Cieślak. Ten pierwszy ostatecznie odstąpił. Chyba na dobre. I słusznie, bo jaki to miałoby sens. Przeczytałem, że Drabik nie podaje ręki Cieślakowi. Jego wybór. Na tym bym jednak poprzestał. Sądy powinny się zajmować poważnymi sprawami.

A jeśli już mowa o autobiografiach, to przeczytałem niedawno w wywiadzie Michała Kołodziejczyka mądrą wypowiedź Macieja Szczęsnego, że jak się pisze książkę, to warto napisać coś prawdziwego o sobie samym. Innych można okładać do woli, ale trzeba też umieć krytycznie spojrzeć w lustro.

[b]Dariusz Ostafiński

[/b]

Źródło artykułu: