Polska - Reszta Świata. Pawlicki: Z orzełkiem na piersi jedziemy na maksa

WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Przemysław Pawlicki w czerwonym kasku
WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Przemysław Pawlicki w czerwonym kasku

Zwycięstwem reprezentacji Polski 46:44 zakończyło się spotkanie przeciwko ekipie Reszty Świata. - W takich meczach daję z siebie wszystko, bowiem orzełek na piersi zobowiązuje - powiedział Pawlicki.

[b][tag=6252]

Marek Cieślak[/tag] (trener reprezentacji Polski):[/b] W tym spotkaniu mieliśmy taki prawdziwy sprawdzian, ponieważ reprezentacja Reszty Świata wystąpiła w naprawdę dobrym składzie. Nazwiska tam występujące mówią same za siebie. Wiadomo, że mamy dopiero początek sezonu i nie wszyscy jeszcze czują się na sto procent swoich możliwości. Myślę, że ten niedzielny sprawdzian pokazał, w którym miejscu są poszczególni zawodnicy i jak wiele pracy przed nimi, by być w pełni zadowoleni. Uważam, że Patryk Dudek ma sporo do myślenia choć przypuszczam, że chodzi o sprzęt. Słyszałem ten motocykl przy próbie startu i mówiłem, że będzie z tym ciężko. Wiadomo, że gdy sprzęt nie idzie to człowiek jest rozkojarzony i właściwie nie wie co robić. Cóż, wygraliśmy po ciężkim boju. Drużyna nie poddała się mimo, iż przegrywaliśmy już sześcioma punktami. W mojej ekipie brylował Piotr Pawlicki. Mam ciche, wewnętrzne przekonanie, że to będzie jego rok choć chciałbym, żeby wszystkim naszym zawodnikom szło dobrze. Na tą chwilę Piotrek reprezentuje się świetnie i jest naszą główną podporą i ojce zwycięstwa. Budujemy zatem reprezentację dalej podobnie jak i moją drużynę zielonogórską.

Piotr Pawlicki (zawodnik reprezentacji Polski): Czuję się zupełnie inaczej niż w poprzednim sezonie. Tamten rok był bardzo ciężki dla mnie. Być może działo się tak ze względu na to, że też mieliśmy problem z torem przez co odbyliśmy mało treningów. W tym roku nawierzchnia szybko została doprowadzona do ładu dzięki czemu na obecną chwilę jesteśmy po sporej ilości treningów i to na pewno skutkuje. Nie ma co się jednak napinać i popadać w hurraoptymizm, ponieważ jest to dopiero początek sezonu. Zawodnicy potrzebują rozjechania i dogrania się ze sprzętem. W tych zawodach jechałem na silniku, na którym generalnie nie jeżdżę. Jestem zadowolony bowiem okazało się, że jest dość dobry. Wyciągam więc kolejne pozytywne wnioski po tym turnieju. To kolejny fajny mecz za nami ze świetną i ciekawą walką. Muszę przyznać, że pomimo, iż był to turniej, który nie jest w randze mistrzostw świat, czuję się zupełnie inaczej zakładając kevlar z orzełkiem. Jestem mocno skoncentrowany i staram się wówczas dać z siebie wszystko reprezentując mój kraj. Kiedy mamy orzełka na piersi to jedziemy po prostu na maksa bez względu na fakt, czy jest to turniej czy też mistrzostwa.

Andrzej Huszcza (menedżer drużyny Reszty Świata): Zawody były udane i emocjonujące bowiem do ostatniego biegu nie był nam znany zwycięzca tego spotkania. W ostatnich trzech decydujących wyścigach polska drużyna przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę. Jason Doyle jechał trochę w kratkę, ale oko cieszyły jego biegi kiedy jako pierwszy pojawiał się na mecie. Reszta zawodników również miała swoje problemy przez co traciliśmy punkty. Już w pierwszym biegu Lindgren nie zdążył na czas pojawić się pod taśmą przez co został wykluczony. Mimo wszystko były to dobre zawody i osobiście bardzo mi się podobały.

Andriej Karpow (zawodnik drużyny Reszty Świata): To był turniej ze świetną rywalizacją. Obie drużyny miały w swoich składach mocnych zawodników z czołówki. Nasz zielonogórski tor jest zmieniony od zeszłego roku i trzeba się do niego przyzwyczaić. Nasz kapitan Falubazu pokazuje którędy najlepiej jechać. My podpatrujemy i staramy się tak robić. W pierwszych trzech biegach ta moja "fura" naprawdę szła. Później troszkę pogubiłem tych punktów.

ZOBACZ WIDEO Falstart juniora. Nie rozumie nowego toru

Źródło artykułu: