W oświadczeniach chodzi o to, by zagraniczny klub zobowiązał się do tego, że w razie kolizji w terminarzu (może do niej dojść w razie przekładania spotkań), polska liga ma pierwszeństwo. Jedynymi zawodnikami bez zgód pozostają Jack Holder z Get Well Toruń i Jake Allen z ROW-u Rybnik.
- Taki zapis powinien już widnieć parę lat wstecz, ale lepiej późno niż wcale - uważa Jerzy Kanclerz. - To jest dobry ruch, bo nasza Ekstraliga jest najsilniejsza i najlepiej płatna. To trzeba sobie powiedzieć jasno. Gdzie dzisiaj jest speedway w Szwecji czy Anglii? Dobrze wiemy, kto startuje w tych ligach. Sam ruch jest bardzo dobry, ale trzeba było go wykonać kilka lat temu.
Problem z załatwieniem zgody od angielskich pracodawców mieli między innymi Fredrik Lindgren, Jason Doyle czy Chris Holder, ale ostatecznie cała trójka poradziła sobie z kłopotem. - Anglicy mają specyficzny styl bycia, nie tylko w sporcie żużlowym. Oni są butni w sobie. Dla nich najważniejsi są oni sami, ich naród. To się w każdej dziedzinie potwierdza, czego przykładem jest choćby ich wyjście z Unii Europejskiej. Oni chcieliby zawsze być najwyżej. To wynika z ich mentalności i pokory - twierdzi stały bywalec światowych torów.
Jerzy Kanclerz uważa, że za oświadczeniami powinny pójść kolejne kroki PGE Ekstraligi. Do tego potrzeba nam jednak więcej przedstawicieli w światowych władzach. - Byliśmy dość blisko z Władkiem Pietrzakiem, mimo różnicy wiekowej. On mi podkreślał, że jest parę osób, które działa we władzach europejskich czy światowych federacji, ale kiedyś działacze byli wysoko postawieni. Dyscyplina żużlowa wymagałaby tego, że w tej hierarchii nadal powinniśmy być wysoko. To jest póki co brama, której nie możemy przeskoczyć, choć oczywiście mamy stanowiska. Jest parę osób, które są funkcyjnymi, ale to nie jest to, co było kiedyś - kończy Kanclerz.
ZOBACZ WIDEO Dlaczego Sparta nie namówiła Sławomira Kryjoma? Menedżer podaje powód
"Dla Anglików najważniejsi są oni sami" - koszula bliższa ci Czytaj całość