Podzielone opinie w sprawie odwołanych meczów. Żarty z kibiców czy dobra decyzja?

WP SportoweFakty / Jakub Piasecki
WP SportoweFakty / Jakub Piasecki

Aż trzy mecze 1. kolejki PGE Ekstraligi zostały odwołane. - To żarty z kibiców - mówi nam Jan Krzystyniak. W Częstochowie i Zielonej Górze kibice na start ligi poczekają jeszcze przynajmniej tydzień. W Lesznie co najmniej dwa tygodnie.

Zaplanowane na niedzielę i poniedziałek mecze pomiędzy Włókniarzem Vitroszlif CrossFit Częstochowa a ROW-em Rybnik, Fogo Unią Leszno a Betard Spartą Wrocław oraz Ekantor.pl Falubazem Zielona Góra a MRGARDEN GKM-em Grudziądz nie dojdą do skutku. Taką decyzję w sobotnie popołudnie podjęła PGE Ekstraliga w porozumieniu z organizatorami meczów 1. kolejki. Odjechany zostanie jedynie poniedziałkowy mecz pomiędzy Get Well Toruń a Cash Broker Stalą Gorzów. Decyzje o odwołaniu pozostałych spotkań są spowodowane niesprzyjającymi prognozami pogody. W świąteczny weekend nad Polską ma być bowiem pochmurno, a ponadto nie wyklucza się opadów deszczu. Niezadowolenia z zaistniałej sytuacji nie ukrywają kibice. Dla przykładu, w Lesznie na żużel w ligowym wydaniu miejscowi fani czekają już od 21 sierpnia ubiegłego roku.

- W ogóle nie dziwię się rozżaleniu kibiców. Już w piątek i sobotę miało padać, a okazało się że świeciło słońce. Niedługo sędzia odwoła mecz, bo nie wyschnie poranna rosa. Dochodzi do absurdów. Panowie, którzy nie chcieli rozgrywać tej kolejki w święta, mogli to powiedzieć od razu. Skoro nie chcą jeździć tylko świętować, to ja nie widzę problemu. Problem tylko w tym, że zrobiono sobie żarty z kibiców. Niektórzy specjalnie zrezygnowali z wyjazdów świątecznych, bo miał być żużel. A tu nagle pierwsza kolejka odwołana, choć świeci słońce. Absurd. Władze żużla chcą zrobić z zawodników kaleki. Ja sobie nie przypominam, żeby jakiś poważny wypadek był spowodowany deszczem. O ile on w ogóle w niedzielę i poniedziałek spadnie. Najpoważniejsze wypadki mają miejsce na twardych i równych torach - mówi Jan Krzystyniak, były żużlowiec.

Odmiennego zdania odnośnie decyzji PGE Ekstraligi jest Jacek Frątczak, były menedżer Falubazu Zielona Góra. - Jeżeli jest istotne ryzyko pogodowe, to decyzje o przełożeniu meczów muszą być podejmowane na tyle szybko, aby nie generować kosztów. Takie są fakty i to niezależnie od opinii kibiców. Dzięki tej decyzji kluby nie poniosą dodatkowych kosztów związanych z organizacją spotkań i nie stracą na efekcie inauguracji. A to jest niezwykle ważne. Zawsze trzeba mieć na względzie interes kibiców, a co za tym idzie frekwencję na stadionie. Podpisuję się pod tą decyzją rękami i nogami - przyznaje nasz ekspert.

Zdania odnośnie odwołanych meczów są zatem podzielone. Nie ulega jednak wątpliwości, że w ostatnich latach przekładanie spotkań stało się zmorą czarnego sportu. Poza toruńską Motoareną, która jest wyposażona w dach osłaniający tor, pozostałe obiekty ligowe są już narażone na opady atmosferyczne. Być może niedługo zmieni się to za sprawą rozkładanych plandek. Jedna z nich już teraz jest testowana na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. Inna sprawa, że na palcach jednej ręki można policzyć, ile rund cyklu Grand Prix zostało w ostatnich latach przełożonych. Z kolei w szwedzkiej Elitserien w 2016 roku nie odwołano ani jednego meczu. W polskiej lidze jest to natomiast norma.

ZOBACZ WIDEO Dlaczego Sparta nie namówiła Sławomira Kryjoma? Menedżer podaje powód

Źródło artykułu: