Tomasz Gollob na treningu przed zawodami motocrossowymi upadł i uszkodził sobie rdzeń kręgowy. Jest po operacji. Lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej, bo zawodnik MRGARDEN GKM Grudziądz ma też stłuczone oba płuca. Władysław Knap, prezes klubu Wisła Chełmno, jest w szoku. - Tomasz upadł w miejscu, w którym nic nie powinno się wydarzyć. Miał pecha.
- Tego wypadku nikt nie widział - opowiada Knap. - Nikt się też niczego nie spodziewał, bo to była jazda treningowa, czyli wszyscy są usposobieni pokojowo. Tomasz miał dwieście metrów do pętli. Za nim jechał Wiesiek Wiśniewski, weteran i kolega Tomka. Rok temu Wiesiek sam miał straszny wypadek, uderzył w drzewo, był nieprzytomny. Teraz pech dopadł Golloba.
- Nie potrafię zrozumieć tego, co się stało - przyznaje prezes klubu motocrossowego. - To miejsce nie jest groźne. Tam nie wykonuje się żadnego skoku, to jest zjazd. W dodatku to się stało o jedenastej, przed zawodami, kiedy tor nie jest rozjechany. Zresztą nasz tor jest cały z gliny i dobrze się trzyma. Na niektórych torach robią się jamy, ale nie u nas.
- Mam nadzieję że on z tego wyjdzie - zauważa Knap. - Krzysztof Cegielski też stracił władzę w nogach po wypadku, ale teraz chodzi. Potrzebował czasu, ale to normalne. Mocno mnie ten wypadek Tomka dotknął, bo jego i Jacka znam od dziecka. Jeździli u nas, jak mieli piętnaście lat. Wracając w niedzielę wieczorem do domu słuchałem profesora Marka Harata, tego co operował Tomasza, i nie mogłem uwierzyć w to co się stało. Szczęście w nieszczęściu, że profesor jest najlepszych fachowcem.
ZOBACZ WIDEO Dlaczego Sparta nie namówiła Sławomira Kryjoma? Menedżer podaje powód
Na miejscu, zaraz po wypadku, Gollobem zaopiekował się doktor Wojciech Kłysiński. - To chirurg-ortopeda, który od dwudziestu pięciu lat zabezpiecza nasze imprezy - mówi Knap. - Wojtek, jak tylko usłyszał, że coś się stało to biegł do Tomka niczym Ben Johnson. Od maszyny startowej do miejsca upadku miał około 200 metrów.
- Wielka szkoda, że coś takiego się stało - komentuje prezes Wisły Chełmno. - Tomasz miał plany. Chciał jechać w Dakarze, choć to mu akurat odradzałem. Mówiłem mu, że to setki kilometrów, że trasa ciężka, że nie ma czym oddychać. Po co ci to, pytałem. On miał też marzenie, żeby zostać mistrzem świata w motocrossie. Teraz modlimy się o to, żeby znów stanął na nogi.