Dla Kacpra Gomólskiego, jak i dla całego zespołu Startu, wtorkowy trening punktowany był dopiero drugim, rozegranym w okresie przygotowawczym do sezonu. Wcześniej gnieźnianie ulegli na wyjeździe DMP 2008 Unibaksowi Toruń 56:34. W tamtym spotkaniu Kacper był tylko rezerwowym, ale w trzech startach zapisał na swoim koncie 2 punkty i 2 bonusy, pozostawiając po sobie niezłe wrażenie.
Prawdziwą niespodzianką był jednak dopiero jego występ na torze w Bydgoszczy. Gospodarze, mimo, że osłabieni, dość niespodziewanie przegrali na swoim torze ze Startem 41:49. Wśród podopiecznych Mirosława Kowalika najkorzystniej zaprezentowali się Krzysztof i Mirosław Jabłońscy, Krzysztof Słaboń oraz właśnie młodszy z braci Gomólskich.
Wychowanek Startu na torze zaprezentował się cztery razy i w sumie zgromadził aż 8 punktów. Ozdobą towarzyskiej potyczki były jego pojedynki z dużo bardziej doświadczonymi zawodnikami. Choćby z Tomaszem Chrzanowskim, którego dwukrotnie pokonał w walce na dystansie. Szczególnie kapitalny manewr w 10. biegu musiał zrobić na wszystkich wrażenie, kiedy na wyjściu z pierwszego łuku drugiego okrążenia, minął zarówno Chrzanowskiego jak i Marcina Jędrzejewskiego.
Po spotkaniu zaledwie 16-letni żużlowiec tonował optymistyczne nastroje. - Na pewno jestem zadowolony, chociaż ciągle powtarzam, że w tym momencie nie wynik jest najważniejszy. Cały czas się uczę i przygotowuję się do startu rozgrywek. Zwycięstwa z bardziej doświadczonymi zawodnikami, do tego na ich torze, cieszą i życzyłbym sobie, żeby było ich jak najwięcej już w rozgrywkach ligowych. Do meczu z zespołem z Rybnika zostało jeszcze kilka dni, więc musimy ciężko pracować, żeby w niedzielę nie zawieść naszych kibiców.