- Polacy mogą uczyć się od Francuzów - rozmowa z Marcelem Kajzerem, młodzieżowcem Kolejarza Rawicz

18-letni Marcel Kajzer to jeden z najzdolniejszych żużlowców młodego pokolenia. Zawodnik Kolejarza Rawicz jest już po pierwszych jazdach na torze, bowiem kilka dni temu gościł we Francji, gdzie miał okazję trenować w Lamothe Landerron. - Organizacja całego przedsięwzięcia był bardzo profesjonalna - przyznał Kajzer.

Jak się czujesz? W styczniu, w samym środku przygotowań złapałeś kontuzję.

- Teraz wszystko jest już w porządku. Na szczęście kości zrosły się bez komplikacji. Po miesiącu wznowiłem treningi na siłowni i basenie, a niedawno ponownie wsiadłem na motocykl crossowy.

Jak duży wpływ na twoje występy może mieć ta przerwa w przygotowaniach?

- Na pewno ta przerwa w jakiś sposób przeszkodziła. Mój cykl przygotowań został zaburzony, później jednak pracowałem jeszcze intensywniej i mam nadzieję, że ta luka nie będzie miała zbyt dużego wpływu na moją formę.

Kilka dni temu miałeś okazję do potrenowania we Francji. Jak do tego doszło?

- Dostałem wiadomość od mojego menadżera, że tego dnia jadę do Francji. Wiedliśmy w samochód i pojechaliśmy.

Jakie warunki mieliście w Lamothe Landerron?

- Tor na którym jeździliśmy miał 400 metrów, był bardzo szeroki ? na łukach ponad 20 metrów. Był super przygotowany, byłem pod ogromnym wrażeniem, bo we Francji żużla prawie nie ma, ale tor potrafią przygotować wyśmienicie. Dużo polskich klubów mogłoby się od Francuzów uczyć. Pierwszego dnia był twardy, odpowiedni na wjeżdżenie się, drugiego już bardziej przyczepny, bez żadnych dziur i wyrw. Organizacja treningu była idealna ? każdy wiedział co ma robić, znał swoje miejsce, nie było żadnych krzyków czy popędzania. Każdy wiedział kiedy i na jak długo wyjeżdża.

Jak wyglądały wasze treningi?

- Były dwa dni jazdy, ale przez ten czas najeździłem się tyle, ile w Polsce pewnie w tydzień. Było 30 zawodników, a jednego dnia wyjechałem na tor pewnie 12 razy. Oprócz mnie i młodzieżowców z Gorzowa, byli żużlowcy ze Szwecji i Francuzi, którzy jeździli na osiemdziesiątkach, sidecarach i motocyklach do jazdy na trawie. Było też kilku znanych zawodników: Kylmaekorpi, Kennett czy Kling. Trening był jednak świetnie zorganizowany, była kolejka, nikt się nie wpychał, nie kłócił. Na początku wyjeżdżaliśmy w czwórkę, ale się nie ścigaliśmy. Później już startowaliśmy spod taśmy z kolegami z Gorzowa.

Jak wygląda twoje przygotowanie sprzętowe?

- Wydaje mi się, że jest dobrze. Sprzętu starczy na objechanie całego sezonu na przyzwoitym poziomie. Jest dopracowany lepiej, niż w ubiegłym roku, powinno być lepiej. Będę jeździł na GM.

Co chciałbyś osiągnąć z Kolejarzem?

- Będziemy walczyć o utrzymanie i powinno nam się to udać. Andrzej Zieja powinien ciągnąć drużynę, mamy także innych dobrych zawodników, którzy powinni dobrze punktować: Dym, Jamroży czy Knapp.

Jakie wyniki w lidze cię zadowolą?

- Lepiej nie stawiać sobie celów, bo można się przeliczyć. Chcę jeździć jak najlepiej i punktować dla drużyny. Osiem oczek w każdym meczu to byłby świetny rezultat jak na juniora.

Jakie masz cele indywidualne?

- Chciałby zwojować coś w Srebrnym i Brązowym Kasku, a także wystartować w finale DMEJ, który odbędzie się w Rawiczu i stanąć z polską drużyną na pudle.

Dostałeś powołanie do kadry.

- To dla mnie duży zaszczyt. Bardzo chciałbym reprezentować nasz kraj, miałbym wtedy okazję rywalizować z bardzo dobrymi zawodnikami. Jeżeli nie uda mi się załapać do składu, a liczę że mi się uda, to będę gorąco dopingował moich kolegów.

W rozgrywkach o MDMP ponownie będziesz reprezentował PSŻ Poznań.

- W Rawiczu nie ma składu, aby wystartować w tych rozgrywkach. W Poznaniu startowałem już w ubiegłym sezonie, atmosfera klubie jest bardzo dobra, dlatego zdecydowaliśmy się na ten krok również w tym roku. Mamy niezły skład i myślę, że w MDMP możemy powalczyć o medal.

Komentarze (0)