Wychowanek tarnowskiej Unii nie był powoływany do kadry na mecze o stawkę w 2015 i 2016 roku. Wiele wskazuje jednak na to, że w tym sezonie wystartuje w finale Drużynowego Pucharu Świata. Zawody te odbędą się na jego torze w Lesznie.
O tym, że Janusz Kołodziej w Lesznie nie ma sobie równych przekonano się w minioną niedzielę, podczas meczu PGE Ekstraligi. Zawodnik Fogo Unii zdobył komplet punktów, ani razu nie oglądając pleców zawodników Ekantor.pl Falubazem. 32-latek zanotował ten występ na oczach selekcjonera kadry, Marka Cieślaka, który na co dzień prowadzi zielonogórską drużynę.
- Jeżeli ktoś do tej pory miał wątpliwości, czy Kołodziej powinien być w kadrze na Drużynowy Puchar Świata, to raczej się już ich pozbył. Nikt na leszczyńskim torze nie jest obecne tak szybki jak Janusz i nie sądzę, by do lipca się to zmieniło. On, taką jazdą u siebie, po prostu nie zostawia trenerowi Cieślakowi wyboru - mówi były prezes klubu z Leszna, Rufin Sokołowski.
W środę reprezentacja Polski spotka się w meczu towarzyskim z Australią w Krakowie. Kołodziej pojedzie w tych zawodach, ale nawet, gdyby spisał się słabiej, nie powinno to rzutować na jego pozycję w kadrze. - Finał Drużynowego Pucharu Świata odbywa się w Lesznie i właśnie to musi być brane pod uwagę. W lipcu powinni pojechać ci zawodnicy, którzy spisują się tam najlepiej. Przy nazwisku Kołodzieja nie ma więc żadnego znaku zapytania. On akurat jest pewniakiem - kwituje Sokołowski.
ZOBACZ WIDEO Atalanta grała do końca, Juventus stracił punkty. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]