Kabaret w Rzeszowie. Mirosław Kowalik: Obie drużyny nie chciały jechać
W 5. kolejce Nice 1. Ligi Żużlowej, Stal Rzeszów miała zmierzyć się ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk. Spotkanie zostało jednak odwołane. Mirosław Kowalik przyznał, że obie drużyny nie chciały wyjechać na tor.
Sędzia Tomasz Proszowski cierpliwie czekał na to, aż tor przeschnie i będzie w lepszym stanie niż o godzinie 14:45, kiedy pierwotnie miały rozpocząć się zawody. Arbiter zwlekał jednak z podjęciem ostatecznej decyzji. Zapadła ona około godziny 16:00. Mecz odwołano, bo zawodnicy nie chcieli jechać.
- Sędzia podjął rozsądną decyzję - mówi Mirosław Kowalik. - Najśmieszniejsze jest to, że Stal Rzeszów też nie chciała rozegrać tego spotkania, ale upierało się dwóch działaczy. Byli to ci, którzy jeszcze w sobotę chcieli te zawody odwołać. Dla mnie to wszystko jest mało zrozumiałe.W Rzeszowie doszło jedynie do próby toru. Wyjechali na nią Kacper Gomólski, Dominik Kossakowski, Dawid Lampart i Mateusz Rząsa. Ten ostatni zaliczył na niej niegroźny upadek. To mogło wywołać w obydwu obozach wątpliwości czy warto ryzykować. - Po próbie toru odbyło się spotkanie z sędzią. Obie drużyny nie wyraziły chęci startu w tym pojedynku. Nie chcieli tego gospodarze, ale też goście. Nie wiem, skąd zrobił się ten problem - przyznaje trener gdańszczan.
Tor w Rzeszowie nie był optymalny. Nie brakowało jednak głosów, że przy Hetmańskiej gorzej wyglądał on na inaugurację Nice 1.LŻ. Wtedy Stal Rzeszów przegrała z Euro Finannce Polonią Piła 42:47. - Próbowaliśmy zrobić ten tor tak, żeby był przydatny do jeżdżenia. Jest jednak tak nasączony wodą, że nie dało się tego zrobić. Na torze są gumowe miejsca, tak zwana plastelina. Potrzebowałby on dobrych trzech lub czterech godzin, żeby doprowadzić go do stanu używalności. Było naprawdę niebezpiecznie. Okazało się, że ten tor nie jest wcale przygotowany. Gdyby on był na całej szerokości równomiernie przyczepny, to można byłoby jeszcze coś z tym zrobić. Było jednak bardzo niebezpiecznie, szczególnie na wejściach w łuk. Nie było możliwe, aby odjechać te zawody. Nie chcę, aby któryś z zawodników leżał potem pół roku w szpitalu - deklaruje Kowalik.
Oba kluby nie ukrywają, że będą miały kłopot z ustaleniem terminu drugiego podejścia do meczu. - Musimy coś wymyślić. Nie ma możliwości, żeby te zawody się w ogóle nie odbyły. Jakoś sobie z tym poradzimy - twierdzi szkoleniowiec Zdunek Wybrzeża.
Pewne jest, że obie drużyny poniosą konsekwencje finansowe takiego obrotu spraw. Gospodarze zapłacą za organizację spotkania, a gdańszczanie za podróż na Podkarpacie. - Koszty są niewspółmierne do tego, co mogłoby się stać na takim torze - kończy Kowalik.
-
fan STALI Zgłoś komentarz
całą rodziną i patrzenie jak uklepuja tor, żeby na koniec iśc do domu i potem ganiać ze zwrotami biletów. Uważam ze za takie zachowanie zarząd klubu wybrzeza powinien być ukarany -
Za Wybrzeze raz Zgłoś komentarz
mowil jeden z drugim robiac w nachy i lecac prosto w bande... -
Ayrton Zgłoś komentarz
Thomsen i Batchelor powinni bez problemu pojechać na przyczepnym, który w teorii chyba lepiej im pasuje niż nasz beton. Nie wiem jak Fajfer i Gomólski którzy rzeczywiście mogli by mieć problem ale jakieś punkty by zrobili. Druga sprawa że jeśli Rzeszów faktycznie już w piątek sugerował przełożenie meczu a nasi i tak nalegali na jazdę to trzeba było spiąć poślady i dzisiaj jechać a nie płakać. Przegrali kibice którzy przyszli na stadion, kluby, zawodnicy. Stracił też sport który przez takie sytuacje będzie pewnie jeszcze bardziej spychany na margines. -
Wściekły Byk Zgłoś komentarz
W Rzeszowie nie chcieli jechać? To dla nich norma. Może trzeba odwoływac mecze dzień wcześniej w Rzeszy??? -
ЦТ Zgłoś komentarz
Gdańsk pierwszy podwinął kitkę i narobił lamentu. Owszem Rzeszowianie również nie mieli tęgich min na widok toru (który bardziej przypominał lepką maź, albo rozwodnioną papkę), ale byli gotowi wyjechać. Kolejny sezon kuriozów, w ekstralidze już na kilka dni przed meczem odwołują i to z powodu prognoz, a w Rzeszowie usiłuje się odjechać wszystko. W Lesznie sędzia wykluczał zawodników z Rzeszowa, a tu po strzelonym fochu ot tak sobie odwołał mecz. Komedia -
yes Zgłoś komentarz
"Kabaret w Rzeszowie" - a miał być mecz. -
Rysio-z-Klanu Zgłoś komentarz
Rudy z Gniezna tak płakał,że jego łzy dotarły aż do Bydgoszczy,gdzie mecz z powodu opadów zakończono po 10 biegu:) -
Tomash Zgłoś komentarz
mecze do końca sezonu, bo to niebezpieczny sport. -
Marek Krzeżak Zgłoś komentarz
Kowalik zawsze był płaczliwy. Pamiętam jak w 2015 w Rzeszowie tak płakał,aż Przedpełski dostał grypy żołądkowej:) -
realista 50 Zgłoś komentarz
będą podcierać d....... , trenerom. Stachyra,wyjadacz żużlowy wręcz wskazał ,że należało jechać.Kibice w trąbę , transmisja w trąbę , bo Kowalik miał zły dzień. Kabaret !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! -
AMON Zgłoś komentarz
kompetencje do wykonywania tej funkcji :) -
kibic Gks-u Zgłoś komentarz
Nigdy nie przepadalem za Kowalikiem pamietam jakie cyrki kazal swoim zawodnikom gdy byl trenerem Poznania w Gdansku odwalac bo tor mu sie nie spodobal -
k44 Zgłoś komentarz
Kowalik w piątek chcial jechać, bo liczył, że komisarz zrobi beton. Przyjechał, a tu zonk - kopa, no i zmienił zdanie.