Mętlik w obozie Fogo Unii. Przez pechowe defekty prawie przegrali mecz

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Emil Sajfutdinow
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Emil Sajfutdinow

Fogo Unia Leszno pokonała w niedzielę Get Well w Toruniu 46:44. Jeden z liderów drużyny, Emil Sajfutdinow, zwrócił uwagę na pechowe defekty, jakie dręczyły ekipę Byków.

Niedzielny mecz w Toruniu trzymał w napięciu do samego końca. Najwyższa przewaga, jaką udało się zbudować którejś ze stron, to cztery punkty na korzyść Fogo Unii Leszno po piątej odsłonie. W dalszej części zawodów szala zwycięstwa przechylała się z jednej strony na drugą. Przed ostatnim biegiem był remis.

Ostatecznie, po bardzo mądrze rozegranej 15. gonitwie, leszczynianie zwyciężyli dwoma "oczkami". Przebieg meczu mógł być bardziej jednostronny, gdyby nie pechowe defekty w ekipie Piotra Barona. Już w pierwszym biegu ze startu nie wyjechał Emil Sajfutdinow. Defekt zanotował też zaraz po zakończeniu swojego kolejnego biegu, który wraz z Peterem Kildemandem wygrał podwójnie! - Miałem straszny mętlik. Najpierw zerwał mi się łańcuch, a potem, gdy przyjechaliśmy z Peterem na 5:1, już na mecie zatarł mi się silnik. Na szczęście udało się wygrać, bo bardzo tego potrzebowaliśmy - mówił po meczu Rosjanin.

Na szczęście dla leszczynian awaria sprzętu, o której mówi Sajfutdinow, wydarzyła się stosunkowo późno. Dwa biegi wcześniej, na trzecim okrążeniu, zdefektował bowiem sprzęt Piotra Pawlickiego, gdy ten jechał za plecami prowadzącego Janusza Kołodzieja. Gdyby uczestnik cyklu Grand Prix dojechał do mety, Fogo Unia wyprowadziłaby mocną serię ciosów, po której ekipa Get Well Toruń niekoniecznie musiałaby się podnieść. - Trochę punktów nam pouciekało i musieliśmy walczyć do końca. Spodziewaliśmy się jednak trudnej przeprawy, bo Get Well jest bardzo mocny u siebie - wytłumaczył Sajfutdinow.

28-letni żużlowiec odniósł się też do padającego deszczu, który niemal storpedował rozpoczęcie meczu na Motoarenie. Spotkanie rozpoczęło się z ponad 1,5-godzinnym opóźnieniem. - Trudno uwierzyć żeby w Toruniu odwołali zawody przez deszcz, zwłaszcza że jest dach. Trochę wody nasiąkło na pierwszym łuku i trzeba było czekać aż skończy padać żeby ściągnąć plandekę. Wiedzieliśmy, że będzie ślisko i być może trochę niebezpiecznie. Dobrze jednak, że udało się odjechać fajne zawody i w dodatku wygrać - zakończył.

ZOBACZ WIDEO Dlaczego Sparta nie namówiła Sławomira Kryjoma? Menedżer podaje powód

Komentarze (10)
Eddybyk15
11.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
15 bieg.. Błąd Hancocka!! GDYBY PO STARCIE ŚCIĄŁ ODRAZU DO MAŁEJ TORUŃ BY WYSZEDŁ NA 5-1... PAJĄK WTEDY BY NIE BYŁ BOHATEREM TYLKO JECHANO BY PO NIM ŻE WYWIÓZŁ SWOJEGO ZAWODNIKA KOŁODZIEJA!!! D Czytaj całość
KACPER.U.L
11.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Marlena,miotły są od Rusieckiego?Walczysz czy latasz na nich:)A,jak szmaty do zapychania studzienek:) 
avatar
ikar
11.05.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
mądrze rozegrany 15 bieg, bo walne, co tam bylo mądrego, Pajak wpakowal sie w Koldeigo który zajechal drogę Herbiemu, ot cała mądrość