Paweł Przedpełski wystąpił w tym sezonie w dwóch ligowych spotkaniach. Ostatnio w składzie zastępuje go Grzegorz Walasek, którego dyspozycja także pozostawia nieco do życzenia. W piątek w Częstochowie uzbierał tylko trzy punkty. Nieco lepiej wypadł w Grudziądzu. Cztery zdobyte "oczka" to jednak zbyt mało, by uciszyć kibiców, którzy domagają się powrotu do składu Przedpełskiego. Eksperci zaznaczają jednak, że nie jest to takie proste, jak może się wydawać.
- Tak naprawdę nie mamy pełnego obrazu sytuacji. Widzimy jak spisuje się Grzegorz Walasek, ale nikt z nas nie miał w ostatnim czasie możliwości, by obserwować Pawła - mówi ekspert naszego portalu, Wojciech Dankiewicz. - Nikt poza sztabem szkoleniowym Get Well nie wie więc, czy Przedpełski uporał się już z problemami sprzętowymi na tyle, by być branym przy obsadzie składu. Bo jeśli Paweł ma nadal kłopoty z silnikami, to jego wymiana za Walaska nikomu korzyści by nie dała - dodaje.
Zdanie Dankiewicza podziela Zenon Plech. Były żużlowiec mówi, że w sprawie Przedpełskiego trzeba postępować bardzo ostrożnie. - Gdyby torunianie dali mu szansę w momencie, gdy ten ma nadal problemy sprzętowe, to wyrządzono by mu krzywdę. Ten zawodnik musi się odbudować, ale zrobi to tylko dobrymi wynikami - zaznacza Plech.
Nie wiadomo jeszcze, który z zawodników pojawi się w składzie na najbliższy mecz w Gorzowie. Dankiewicz zaznacza, że każda z kandydatur ma swoje za i przeciw. - Tych punktów na koncie Grześka Walaska nie ma może zbyt dużo, ale trzeba pamiętać, że jest on obecnie drugą linią. W meczu w Grudziądzu zdobył dla swej drużyny parę cennych "oczek", a w jednym biegu zaprezentował naprawdę dobrą jazdę. Nie można więc mówić, że niczego swej drużynie nie daje. Ważne jest poza tym jego duże doświadczenie i spokój, jaki prezentuje - mówi Dankiewicz.
Nie można się jednak dziwić kibicom z Torunia, że ci woleliby oglądać na torze swojego wychowanka. - W przypadku Pawła Przedpełskiego atutami są jego wiek i perspektywy. To przyszłość żużla, a żeby się rozwijać, potrzebne są regularne starty. Dobitnie widzimy jednak na jego przykładzie, że można świetnie przepracować zimę i postawić na dietę, ale jeśli nie jedzie sprzęt, to nic wskórać nie można. Myślę, że dużą rolę do odegrania mają tu trenerzy, na czele z Robertem Kościechą. Tu trzeba zachować zimną głowę, a w młodym wieku o to niełatwo - kwituje nasz ekspert.
ZOBACZ WIDEO Żużel był już na World Games