11 
Już w zeszłym sezonie Vaclav Milik był ustawiany w parze z juniorem. Wprawdzie zimą w Betardzie Sparcie Wrocław zmienił się menedżer, ale Rafał Dobrucki nie zmienił decyzji swojego poprzednika. 24-latka nadal mogliśmy oglądać w trzeciej parze.
Dobrucki musiał jednak przebudować skład, gdy Milik nabawił się kontuzji nogi. Po tym jak Czech wyleczył uraz, wrócił do drużyny jako parowy Macieja Janowskiego. Po raz pierwszy Milik i Janowski startowali wspólnie w meczu w Zielonej Górze. Tam jednak efektownego wyniku nie było. - Chyba za wcześnie wróciłem na tor. W Zielonej Górze odczuwałem jeszcze ból, ale nie tak duży, by nie jechać w meczu - przyznał czeski żużlowiec, który przeciwko Falubazowi zdobył ledwie 3 punkty.
W kolejnym spotkaniu z Fogo Unią Leszno reprezentant Czech ponownie znalazł się w parze z Janowskim. - Jechało mi się bardzo dobrze z Maćkiem. Znamy się długo. Jeździmy już wspólnie parę lat. Nie tylko dla Wrocławia, bo mieliśmy też okazję startować w Poole. Nie patrzę jednak na numery startowe. Chcę po prostu wygrywać. Jak jedziemy na 5:1, to zawsze popatrzę na kolegę - dodał Milik.
Wszystko wskazuje na to, że w kolejnych meczach układ par w Betard Sparcie nie zmieni się. Menedżer Rafał Dobrucki po spotkaniu z leszczyńskimi "Bykami" przyznał, że mógł zestawić Milika w parze z z Janowskim, bo coraz lepiej spisuje się Andrzej Lebiediew. - To ustawienie zdało egzamin. Jednak trzeba spojrzeć też na to, że Andrzej Lebiediew również robi postępy. Staje się stabilnym punktem zespołu. To jest ważne. Pracujemy nad tym, żeby też Maksym Drabik i Damian Dróżdż też jechali jeszcze lepiej - stwierdził opiekun wrocławskiej ekipy.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody. Możliwy deszcz w całej Polsce
Czy Betard Sparta Wrocław awansuje do fazy play-off PGE Ekstraligi? 
Rozwiń odpowiedzi (2) 
