W niedzielę w Toruniu Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra wygrał już piąte spotkanie w tym sezonie. Dołączył on do grona tych zespołów, które wywiozły zwycięstwo z Torunia. Ekipie z Grodu Bachusa nie przeszkodził nawet fakt, iż przeciętnie na Motoarenie spisał się Jason Doyle. Australijczyk w pojedynku z Aniołami zdobył siedem punktów z bonusem.
Po raz kolejny widać było, że Kangurowi nie do końca leży obiekt, na którym odbyły się niedzielne zawody. W sezonie 2015 Doyle jadąc na Motoarenie jako zawodnik Get Well Toruń osiągnął tam średnią biegową 1,825. W Toruniu zdarzały mu się dobre występy (ubiegłoroczny półfinał Ekstraligi, w którym zdobył 13 punktów), ale częściej jechał tam słabo.
W czym tkwi kłopot? - Zawodnik tej klasy nie powinien mieć problemów z dopasowaniem się do jakiejkolwiek nawierzchni - uważa Wojciech Dankiewicz. - Występ Doyle'a w Toruniu to był zbieg dość dziwnych okoliczności. Coś w tym jest, że on na Motoarenie prezentuje się gorzej. Być może Jason ma w głowie wypadek z zeszłego roku i kontuzję - przypomina sprawę ekspert. W 2016 roku Australijczyk doznał w Toruniu urazu, który wyeliminował go z walki o zwycięstwo w cyklu Grand Prix. - To jest jednak tak twardy zawodnik, że to zdarzenie nie powinno aż tak na nim ciążyć - przekonuje nasz rozmówca.
Bardziej prawdopodobne jest to, że Doyle w niedzielę miał po prostu niefart. - To była raczej chwilowa niedyspozycja. Być może jego korekty sprzętowe poszły w inną stronę, niż powinny. W przyszłości nie powinien mieć problemu, żeby pojechać w Toruniu dobrze. Ma pecha, bo na Moroarenie mu ostatnio nie wychodzi. Moim zdaniem to czysty przypadek, że akurat w tym meczu tak było - kończy Dankiewicz.
ZOBACZ WIDEO Nie wszyscy są jak Darcy Ward czy Bartosz Zmarzlik