Mateusz Szczepaniak urodził się w Ostrowie. Mieszka niedaleko tego miasta. Do Stadionu Miejskiego ma zaledwie kilka kilometrów. Mimo tego, nie jest wychowankiem miejscowego klubu. Co ciekawe, pierwszy i jedyny raz w karierze barwy ostrowskiego klubu reprezentował w sezonie 2015 i notował całkiem niezłe występy, choć już wcześniej wielu w niego zwątpiło po nieudanym powrocie do ekstraligi w barwach Polonii Bydgoszcz. - Tamten sezon był słaby. Pojechałem zaledwie kilka meczów. Na razie o tym nie myślę, ale jeśli pojawi się okazja powrotu do PGE Ekstraligi, jestem gotowy podjąć wyzwanie - mówi 30-letni żużlowiec, który obecnie reprezentuje barwy Arge Speedway Wanda Kraków.
Największym sukcesem Mateusza Szczepaniaka był do tej pory złoty medal Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów z 2007 roku. Sezon wcześniej wygrał Brązowy Kask. Ma na koncie także trzy medale Drużynowych Mistrzostw Polski wywalczone w sezonach 2004-2006 w barwach klubu z Częstochowy. Obecne sukcesy, czyli awans do finałów SEC, kwalifikacja do Grand Prix Challenge i do czwartku najlepsza średnia w Nice PLŻ to największe osiągnięcia w seniorskiej karierze żużlowca.
- Do tej pory to mój najlepszy sezon i rekordowe wyniki. Trzeba jednak myśleć tak, że wszystko, co najlepsze jeszcze przede mną. Zawsze przecież może być lepiej. Przed sezonem wierzyłem w siebie, bez nie kryję, że te wyniki przeszły moje oczekiwania. Nie spodziewałem się, że będzie aż tak dobrze, że awansuję do SEC czy Grand Prix Challenge - dodaje nasz rozmówca.
Młodszy z braci Szczepaniaków, wzorem innych żużlowców, w okresie przygotowawczym zrzucił kilka kilogramów. - Praw fizyki się nie oszuka. Lżejsze jest szybsze. Bardzo dobrze przepracowałem zimę. Ważę trochę mniej i czuję, że jestem w naprawdę świetnej formie fizycznej. Do tego mam szybki sprzęt i to wszystko przynosi takie rezultaty - wyjaśnia.
30-latek nie stawia sobie żadnych konkretnych celów na imprezy, do których wywalczył kwalifikację. - Skupiam się na każdym kolejnym wyścigu. Nie zakładam sobie konkretnej pozycji, z której byłbym zadowolony na koniec zmagań w SEC. Podjeżdżam pod taśmę po to, żeby wygrać wyścig tak jak inni zawodnicy. Dopiero po zakończeniu wszystkich rund będę mógł powiedzieć, czy jestem zadowolony z zajętej pozycji, czy nie. W finale IMP chciałbym wyrównać lub poprawić najlepszy wynik w karierze, który osiągnąłem w 2015 roku, kiedy to zająłem ósme miejsce. Teraz czuję się w lepszej formie, a poza tym mam szybszy sprzęt - dodaje.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody
Mateusz Szczepaniak ma na koncie 112 punktów z bonusami w ośmiu meczach Nice PLŻ. Daje to średnią 2,435. Do niedawna był liderem tej klasy rozgrywkowej, a w czwartek wyprzedził go o 0,009 Kenneth Bjerre. Czy jeden z najskuteczniejszych żużlowców zaplecza PGE Ekstraligi myśli o powrocie do elity?
- Jestem ambitny, więc nie boję się wyzwań i chciałbym ścigać się z najlepszymi. Jeśli byłaby okazja powrotu do PGE Ekstraligi, to dlaczego nie spróbować? Mamy jedno życie i jedną karierę. Zawsze stawiam sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Nie ma co celować niżej, skoro można osiągnąć coś więcej. Telefonów żadnych póki co nie było. Na razie skupiam się jeszcze na tym sezonie. Jest kilka fajnych imprez do odjechania. O przyszłości pomyślę po zakończeniu sezonu - zakończył Mateusz Szczepaniak, który jest bez wątpienia jedną z największych rewelacji w tym roku.
W obecnej dyspozycji i przy deficycie polskich żużlowców w PGE Ekstralidze, Szczepaniaka z pocałowaniem ręki wzięłyby co najmniej dwa lub trzy kluby najlepszej ligi świata. Po zakończeniu sezonu 2017 młodszy z braterskiego duetu, jeśli utrzyma obecną formę, będzie łakomym kąskiem na rynku transferowym.