Plusy i minusy weekendu. GKM poczuł krew, Get Well pogrąża się w marazmie

Wydawało się, że MRGARDEN GKM zjeżdża po równi pochyłej. W tygodniu poprzedzającym mecz z Włókniarzem w grudziądzkim klubie było nerwowe wyczekiwanie, ale i też nadzieja na dobry zwrot akcji.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
Chris Holder WP SportoweFakty / Tomasz Sieracki / Na zdjęciu: Chris Holder

Pierwszy plus musi być dla zespołu MRGARDEN GKM za remis z bonusem w Częstochowie (45:45), bo ten wynik oznacza, że zespół Roberta Kempińskiego wraca do gry. Już dochodziły do mnie głosy, że trener zaraz straci posadę, że po spadku może być beznadzieja, ale oto Grudziądz się odrodził. Drużyna poczuła krew i na pewno mocno powalczy z Get Well Toruń o siódme miejsce. I nie jest skazana w tej walce na pożarcie. Wręcz przeciwnie. GKM jest jednak na krzywej wznoszącej. Wydaje się też być bardziej zdeterminowany.

Drugi plus dla Cash Broker Stali Gorzów. Wiem, że mistrz Polski zaliczył dwie porażki z rzędu, ale z drugiej strony utrzymał fotel lidera przed wakacyjną przerwą. Teraz zawodnicy mają trochę czasu, żeby uporać się ze sprzętowymi problemami. Silniki Martina Vaculika czy Przemysława Pawlickiego wróciły z serwisu, ale już nie są tak szybkie, jak przedtem. Trzeba pracy i cierpliwości. Swoją drogą, to wymowne zdjęcie wrzucił na Twittera prezes Ireneusz Maciej Zmora. Ten fotomontaż pokazuje całą prawdę o sprzętowej sile niektórych zawodników Stali. W sumie szkoda, że maszyna w tym sporcie znaczy aż tak wiele.


Trzeci plus dla Macieja Janowskiego, bo to co pokazał w miniony weekend było niesamowite. Wygrana w Grand Prix Danii w wielkim stylu i świetna jazda na Motoarenie. Było tak dobrze, że nawet Tai Woffinden mógł sobie pozwolić na to, żeby pojechać gorzej niż zwykle.

Rozdzielanie minusów zaczynamy od Get Well. Już nie tyle za porażkę, co za grzech zaniechania. Wszystko się wali, a właściciel, zamiast walnąć pięścią w stół i zrobić jakąś rewolucję, bawi się w integracyjne grille i wizyty na strzelnicy. Zaraz może się okazać, że to Get Well zostanie ustrzelony z PGE Ekstraligi. GKM już ma tyle samo punktów, a jednak jest na fali wznoszącej. Wicemistrz Polski ma teraz miesiąc czasu, żeby wymyślić jakiś sposób na odbicie się od dna.

ZOBACZ WIDEO Powrót żużla do stolicy? PZM gotów pomóc

Musimy być konsekwentni, więc minus dla Jasona Doyle'a. W Grand Prix zrobił swoje, ale na dobrą sprawę nie powinien był w tamtych zawodach jechać. Facet o kulach, świeżo po operacji, powinien się leczyć. Ci, którzy widzieli, jak spuchnięta była stopa Jasona doceniają heroizm zawodnika. Można i tak, ale nie sposób uciec od refleksji, że jadąc z taką nogą Doyle mógł zrobić krzywdę sobie lub któremuś z rywali. Trzeba w żużlu więcej odpowiedzialności i może jeszcze jakiejś zmiany w przepisach (wystarczyłby prosty zabieg, że z końcowej klasyfikacji wykreślamy jedne, najgorsze zawody), żeby żużlowcy nie ryzykowali tak bardzo.

Na koniec minus dla kogutów z Częstochowy - Leon Madsena i Runego Holty. Tak nie można panowie. Włókniarz Vitroszlif CrossFit tak dobrze szło, a wy łapiecie się za łby, bo nie możecie się dogadać co do tego, który z jakiego pola pojedzie w 15. biegu. Gorzej niż dzieci w piaskownicy. Trochę refleksji, bo jeszcze kilku punktów do pewnego utrzymania potrzeba.





KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Dla kogo największy plus weekendu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×