Duet Pawlicki - Vaculik zdobył w Rybniku tylko 5 punktów. Tak słabiej jazdy tych zawodników nie spodziewał się nikt. - Żużel jest sportem złożonym. Jak nie ma się na czym odepchnąć, to są problemy - mówi trener Stanisław Chomski. - Przyznaję, że jest jakaś niemoc sprzętowa jeśli chodzi o Przemysława Pawlickiego i Martina Vaculika. Na pewno stać ich na więcej - dodaje opiekun gorzowian.
Obaj zawodnicy będą mieli teraz trochę więcej czasu i z pewnością wykorzystają go na testy. - Trzeba szukać dalej, inwestować. Czasami to trwa w nieskończoność. Na początku sezonie w Gorzowie widzieliśmy przecież słabszego Grigorija Łagutę, który nie zwykł startować na takim poziomie. To nie tak, że nie potrafił wtedy jeździć, ale nie miał jeszcze trafionych spraw sprzętowych. To samo teraz dopadło moich zawodników, jakieś awarie sprzętów, które spowodowały, że silniki poszły do serwisu i nie są jeszcze dograne - tłumaczy Chomski.
Wielkiego pecha miał zwłaszcza Martin Vaculik. U Słowaka wszystko chodziło jak w szwajcarskim zegarku i zacięło się z dnia na dzień. - W Częstochowie zatarł się jego najlepszy silnik. Praktycznie się rozleciał i mógł na nim tylko dojechać do mety - przyznaje trener Stali.
ZOBACZ WIDEO Wysoka wygrana polskiej husarii. Zobacz skrót meczu Polska - Rosja (VIDEO) [ZDJĘCIA ELEVEN]