Jarosław Galewski: Jak podsumujesz niedzielne spotkanie?
Zbigniew Suchecki: Zaskoczył mnie tor. Do tej pory jechaliśmy na Golęcinie zaledwie dwa razy i nawierzchnia była zupełnie inna. W niedzielę było znacznie twardziej. Trzeba było się jak najszybciej dopasować i powiem szczerze, że akurat mi tego dnia nie przychodziło to łatwo. Nasi rywale byli bardzo szybcy. Można powiedzieć, że oni jeździli, a my się ślizgaliśmy. Trzeba jeszcze trochę popracować nad sprzętem i podciągnąć swoją formę.
Nie mieliście zbyt wielu okazji do startów na poznańskim torze. Na ile pomogły wam wcześniejsze treningi w Słowenii?
- Na pewno bardzo nam to pomogło w rozjeżdżeniu. Każdy z nas złapał kontakt z motocyklem. W lidze najważniejsze jest jednak dopasowanie sprzętu do toru, który dla gospodarzy powinien być handicapem. W niedzielę natomiast to my mieliśmy większe problemy od naszego rywala. Musimy się pozbierać i poszukać optymalnych ustawień naszych motocykli. Ciężko oceniać każdego z nas. Jedni zdobyli trochę więcej punktów, inni mniej, ale nie było sytuacji, że jeździliśmy z przodu i wygrywaliśmy biegi.
Porażka z głównym pretendentem do awansu nie powinna was podłamać...
- Nie podchodziliśmy jednak do tego spotkania w ten sposób, że możemy je przegrać. Głównym założeniem było zwycięstwo w niedzielnym pojedynku i tym samym sprawienie niespodzianki. Niestety, nie udało się. Nasi rywale od samego początku świetnie wyjeżdżali ze startu, a później byli zdecydowanie szybsi. Należy jednak pamiętać, że nazwiska, jakie posiada Tarnów, nie muszą być gwarantem zwycięstwa, zwłaszcza na wyjeździe. W niedzielę jednak byli od nas lepsi i gratuluję im wygranej.
W ubiegłym sezonie również rozpoczęliście od wysokiej porażki. Później było jednak znacznie lepiej...
- Co roku pierwszy meczu u siebie przypada nam z teoretycznie najmocniejszym rywalem. W ubiegłym sezonie w meczu z Ostrowem była jednak zupełna kicha. Pamiętam, że wtedy miałem upadek już w pierwszym wyścigu, który sprawił, że nie byłem w stanie dalej jechać. Nie da się ukryć, że ostro oberwaliśmy. W niedzielę było lepiej, ale nie można tego nazwać nawiązaniem walki. Rywal nam bardzo odskoczył. Jak już wcześniej powiedziałem, muszę jeszcze dużo szukać, ponieważ nie na taką inaugurację liczyłem. Jestem wściekły i mam nadzieję, że zdołam coś poprawić. U siebie na torze powinienem jechać znacznie lepiej. Mam duży żal do siebie, że nie mogłem sobie poradzić na startach. Będę musiał to wyeliminować.
Teraz czeka was pojedynek w Ostrowie. Z jakimi nadziejami pojedziecie na to spotkanie?
- W Ostrowie zawsze jest ciężko. To bardzo dobry zespół, ale nie mamy nic do stracenia. Musimy jechać, walczyć i dać z siebie wszystko. Na pewno spróbujemy pojechać jak najszybciej i przywieźć jakieś punkty do Poznania. To na pewno dałoby wiele radości nam samym. Wiadomo, że kolejne zwycięstwa napędzają zawodnika, który zaczyna jeździć automatycznie. Każda porażka powoduje natomiast przestój. Jeżeli chodzi o mnie, to jestem głodny zwycięstw i dlatego postaram się, żeby w Ostrowie było znacznie lepiej.
Jesteście skazywani na walkę o utrzymanie. Czy myślisz, że będziecie jednak w stanie sprawić niespodziankę i powtórzyć ubiegłoroczny wynik?
- Na pewno bardzo byśmy tego chcieli. Nie patrzę jednak na to, w której czwórce będziemy, choć wiadomo, że fajnie byłoby znaleźć się w czubie tabeli. Skupiam się przede wszystkim na tym, żeby jechać jak najlepiej i jak najszybciej. Wtedy reszta przychodzi sama. Teraz trzeba dogadać się ze sprzętem, poprawić swoją jazdę i na pewno efekty będą widoczne. Przede wszystkim musimy jednak wygrywać mecze u siebie i walczyć o jakieś punkty na wyjazdach.
Z Poznania odszedł Adam Skórnicki. Czy to szansa dla takich zawodników jak ty czy Daniel Pytel, by zastąpić waszego lidera?
- Myślę, że żaden z nas nie myśli tymi kategoriami. Każdy z nas chce po prostu jechać jak najlepiej. Byłoby idealnie, gdyby wszyscy zawodnicy punktowali na wysokim poziomie. Nie szukamy jednak liderów tylko zwycięstw w meczach.
Drużynowo chcesz walczyć z poznańskim zespołem o jak najwyższą lokatę w pierwszej lidze. Jakie masz natomiast plany indywidualne?
- Na pewno myślę o kwalifikacjach do Indywidualnych Mistrzostw Polski. Nie ukrywam, że podchodzę do tego bardzo poważnie. Myślę jednak, że podobne plany ma każdy zawodnik. Jeżeli idzie, to robi się wszystko, żeby jeździć jak najwięcej i odnosić kolejne sukcesy. Kiedy coś nie wychodzi, to wtedy plany mogą się zmieniać. Przede wszystkim jednak trzeba się dopasować i zrobić wszystko, żeby być szybkim. Wtedy bez względu na wszystko będzie dobrze.