Ole Olsen: W reprezentacji Danii nie było ducha drużyny. To sroga lekcja dla duńskiego żużla (wywiad)

PAP / Na zdjęciu: Ole Olsen
PAP / Na zdjęciu: Ole Olsen

Legenda duńskiego speedwaya nie kryje rozczarowania postawą swoich rodaków w tegorocznym Drużynowym Pucharze Świata. Ole Olsen nie chce oceniać pracy Hansa Nielsena, ale podkreśla, że w reprezentacji brakowało atmosfery i ducha walki.

W tym artykule dowiesz się o:

Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Brak reprezentacji Danii w barażu DPŚ to jeden z najgorszych występów pana rodaków w tej rywalizacji. Jak pan przyjął tę porażkę?

Ole Olsen: Cóż, mieliśmy w historii wzloty i upadki, bo taki jest sport. Ostatnie dwa lata to nasza nieobecność w wielkim finale, co nie zdarzało nam się przecież często w dziejach rywalizacji Drużynowych Mistrzostw Świata i teraz Drużynowego Pucharu Świata. Oczywiście, jestem rozczarowany, jak większość Duńczyków. Czasami zdarza się gorszy okres, a czasami jakieś zdarzenia losowe powodują taki, a nie inny wynik.

Co było pana zdaniem przyczyną niepowodzenia reprezentacji Danii w tym roku?

Moim zdaniem głównym powodem była kontuzja Nickiego Pedersena. I tutaj nawet nie chodzi o jego formę sportową, ale rolę jaką Nicki odgrywa w reprezentacji. Jestem przekonany, że jego osobowość dodałaby siły mentalnej młodszym kolegom, a także poprawiła tzw. team spirit. Czasu nie cofniemy i musimy przełknąć tę gorzką pigułkę. Dla duńskiego żużla to sroga lekcja.

Z której wyciągniecie wnioski?

Mam nadzieję. Trzeba szybko przeanalizować ten wynik i poprawić się absolutnie jak najprędzej. Nie da się osiągać sukcesów jeżdżąc na pół gwizdka. Trzeba dawać z siebie 110 procent. Łotwa pokazała, ile może zdziałać ambicja i wola walki. Rosjanie osłabieni w barażu wznieśli się na wyżyny i awansowali do finału. To są reprezentacje, od których można się uczyć woli walki. Fantastycznie patrzy się na postęp jaki wykonały wspomniane drużyny. Dania ma naprawdę o czym myśleć.

Wspomniał pan o Łotwie i Rosji. Wreszcie rozszerza się geografia speedwaya?

Bardzo się cieszę, że nowe nacje zaczęły się liczyć w światowym żużlu. Ile razy można było się pasjonować pojedynkami tych samych reprezentacji. Miło się patrzy na nowe twarze w speedwayu, na nowe generacje żużlowców, którzy już stanowią oblicze tej dyscypliny sportu, a w przyszłości pewnie jeszcze bardziej będą dochodzić do głosu.

ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody. Dużo będzie zależeć od DPŚ (WIDEO)

Nie jest tak, że te reprezentacje są głodne sukcesu, a pana rodacy przez lata byli nasyceni medalami i tytułami? Patrząc z boku na Danię nie widać było takiej atmosfery, jak chociażby w Rosji czy nawet w ekipie Łotwy. Zgodzi się pan z tą opinią?

Tak. Podzielam opinię, że brakowało w reprezentacji Danii ducha walki i atmosfery, w której hasło: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego byłoby wcielane w życie. Tak jak wspomniałem, odebraliśmy srogą lekcję. Na pewno popełniono błędy. Czy to w selekcji zawodników czy może w przygotowaniu, a może po prostu nasi zawodnicy nie byli w formie w tym najważniejszym momencie. Jest materiał do analizy. Wydaje mi się, że trzeba było może bardziej postawić na młodych zawodników. Zaczęliśmy źle w Szwecji ten półfinał i nie widziałem w moich rodakach takiej sportowej złości, kiedy nie szło.

I chyba tak zostało do końca, bo przed wyścigiem barażowym menedżer Hans Nielsen nie wyglądał na specjalne przejętego walką o być albo nie być Duńczyków w dalszej rozgrywce o Drużynowy Puchar Świata. Pana zdaniem Hans Nielsen powinien odejść czy kontynuować pracę z reprezentacją?

Nie chcę oceniać, czy powinien odejść czy ma pozostać. Nie czuję się do tego upoważniony. Wydaje mi się, że Hans Nielsen zdaje sobie sprawę, że wyniki reprezentacji pozostawiają wiele do życzenia. Nie wiem, jakie on podejmie decyzje, czy będzie chciał dalej pracować z kadrą, czy dojdzie do jakiś zmian.

W sezonach 2005-2014 sprawa złotego medalu była walką polsko-duńską. W sobotnim finale nie ma pana rodaków, podobnie zresztą, jak przed rokiem. Czy pana zdaniem to stawia Polaków w roli murowanego faworyta do złota?

Przed barażem zdecydowanym faworytem do finału wydawała się Australia. Co się stało na torze, wszyscy widzieliśmy. Nie podejmuje się typowania podium DPŚ, a tym bardziej złotego medalu. Pewnie, że gospodarze są faworytem, ale w sporcie żużlowym wiele może się zdarzyć. Polska na swojej ziemi, na własnym torze i przed swoją publicznością jest kandydatem do złotego medalu. Proszę nie zapominać, że Polacy pojadą pod presją. Wszyscy oczekują od nich zwycięstwa. Czasami nie jest łatwo jechać pod takim ciśnieniem. Jestem przekonany, że będziemy świadkami ekscytującego finału. Polska to wciąż faworyt, ale kto wie, czy za plecami gospodarzy nie zostanie stoczona pasjonująca batalia o medale. Nikogo nie skreślam, bo zarówno półfinały i baraż przyniosły niesamowite rozstrzygnięcia.

Źródło artykułu: