Bartosz Zmarzlik odwalił czarną robotę. Szwedzi robili wielkie oczy i pytali jak to możliwe

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

Bartosz Zmarzlik odegrał bardzo ważną rolę w finale DPŚ. Kiedy Szwedzi łapali wiatr w żagle, to wychowanek Stali Gorzów momentalnie sprowadzał ich na ziemię. W końcu w zawodach najwyższej rangi nie był spięty i jechał z dużą swobodą.

- Takiego występu Bartkowi brakowało. W końcu jechał z dużą swobodą. Po jego biegach Szwedzi robili wielkie oczy, bo nie wierzyli, że tak można. Uważam, że to on pozbawił ich marzeń, choć na wielkie słowa uznania zasłużyła cała drużyna - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Marian Maślanka.

Były prezes Włókniarza zwraca uwagę, że Zmarzlik odwalił w Lesznie czarną robotę. Kiedy Szwedzi łapali kontakt z Polakami i zaczynali rozmyślać o złocie, wychowanek Stali Gorzów momentalnie sprowadzał ich na ziemię. To on przerwał serię trzech kolejnych wygranych wyścigów przez naszych głównych rywali.

- To był już ten Bartek z zeszłego roku. W pamięci utkwiła mi zwłaszcza jego akcja z drugiej serii, kiedy w wielkim stylu wyjechał pod bandę i nabrał olbrzymiej prędkości. Mam wrażenie, że nikt długo nie mógł w to uwierzyć. Nawet Lindbaeckowi chyba wtedy opadła szczęka - przekonuje nasz ekspert.

Kto wie, czy Finał DPŚ dla Zmarzlika nie okaże się przełomowym występem. Maślanka jest niemal pewny, że te zawody będą mieć pozytywny wpływ na jego występy w Grand Prix. - Myślę, że w sobotę powitaliśmy tego chłopaka ponownie w ścisłej światowej czołówce - podsumowuje.

Źródło artykułu: