Jacek Frątczak nie rozumie teorii spiskowych. Nikomu nie oddał medalu

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Jacek Frątczak i Andriej Karpow
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Jacek Frątczak i Andriej Karpow

Jacek Frątczak nie puścił Adriana Miedzińskiego w ostatnim wyścigu finału MPPK i od razu ruszyły spekulacje, że zielonogórzanin ułatwił w ten sposób zadanie ekantor.pl Falubazowi. Menedżer pretensji nie rozumie.

W tym artykule dowiesz się o:

- Jeśli ktoś uważa, że Frątczak oddał medal, to jest w wielkim błędzie. Takie wejście w nowy klub byłoby dla mnie czymś wymarzonym. Musiałem jednak kierować się zdrowym rozsądkiem. Nie rozumiem tych wszystkich teorii spiskowych. One są po prostu pozbawione sensu. Kibice od razu szukają drugiego dna, a nikt nie wspomina o tym, że w tym biegu zabrakło świetnie dysponowanego Jarosława Hampela  - mówi nam menedżer Get Well Toruń.

Jacek Frątczak przypomina, że jeszcze w piątek Adriana Miedzińskiego nie było w ogóle w obsadzie na finał MPPK. Występ żużlowca, który wraca do ścigania po dość poważnej kontuzji, stał pod dużym znakiem zapytania. Ostatecznie sztab szkoleniowy i zawodnik uzgodnili, że Adrian odjedzie w Ostrowie trzy wyścigi. Skończyło się na jednym starcie więcej. - Ustalenia były takie, że obserwujemy tor i puszczamy Adriana w momentach, kiedy nie będzie większego ryzyka - tłumaczy Frątczak.

Menedżer toruńskiego klubu zwraca uwagę, że nawierzchnia podczas zawodów w Ostrowie nie była najłatwiejsza ze względu na opady deszczu. - Na wyjściu z pierwszego łuku w okolicach środka toru zaczęły tworzyć się wyrwy. W drugiej fazie zawodów zawodnicy jechali bardzo szeroko, bo zewnętrzna była naprawdę przyczepna. Jazda w takich warunkach wymaga dużej siły. Adrianowi tej "pary" w rękach jeszcze trochę brakowało i dlatego gospodarowałem oszczędnie jego siłami. Gdyby on w swoim ostatnim starcie zaliczył jakiś poważny upadek, to wtedy dopiero nasłuchałbym się pretensji - podkreśla.

Frątczak podkreśla, że na finał MPPK w Ostrowie miał plan, który jego zdaniem został zrealizowany w stu procentach. Adrian Miedziński się rozjeździł, Grzegorz Walasek się odblokował, a Daniel Kaczmarek zaliczył dwa biegi w silnej stawce, których bardzo potrzebował. Menedżer zwraca uwagę, że junior toruńskiego klubu radzi sobie dobrze w zawodach młodzieżowych, ale za bardzo spina się, kiedy przychodzi do rywalizacji w silnej obsadzie. W związku z tym Frątczak chciał, żeby wychowanek Unii Leszno w Ostrowie pojawił się pod taśmą więcej niż jeden raz.

ZOBACZ WIDEO MPPK to coś wyjątkowego. Impreza gdzie należy się pokazać (WIDEO)

Komentarze (40)
avatar
Doyley_69_FALUBAZ
25.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Działacze Ostrowa chcieli na złość zrobić Cieślakowi i zrobili tor żeby Jarek się przestraszył.
Miedziński po dzwonie i po tym co Jędrzejak zrobił słusznie dostał odpoczynek a gorzowiaczki typ
Czytaj całość
avatar
primosz
25.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Cala Zielona Panu , Panie Jacku dziekuje. Przez ten ruch medal wywalczony na torze wyglada jak rozdany przy zielonym stoliku. 
avatar
Blaszka Torun
25.07.2017
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Patrzac na komentarze od pierwszego do ostatniego widac pewna prawilnosc : wpierw sie wypowiedziali hejterzy a dopiero po nich kibice. W srodkowej fazie "meczu", rezerwami taktycznymi hejterzy, Czytaj całość
avatar
Artt
24.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Sorry ale nie lykam tego.........skoro jechal 4 razy i bylo oki zamiast 3 to dlaczego w najwazniejszym momencie po 4 biegach odpoczynku nie jedzie Miedziak a kompletnie nieprzygotowany Kaczmare Czytaj całość
avatar
sympatyk żu-żla
24.07.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Toruń teraz ma jeden cel utrzymać się w lidze.Jak słyszymy dużą zasługę ponosi Grisza załatwiając Rybnik do spadku.