Trener Chomski się zawahał. "Można było puścić rezerwę taktyczną"

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Sztab Stali Gorzów
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Sztab Stali Gorzów

W niedzielny wieczór Cash Broker Stal Gorzów poniosła czwartą z rzędu porażkę, tym razem na własnym terenie. Lepsza okazała się Betard Sparta Wrocław, która wygrała 49:41. - Byliśmy słabsi - komentuje Stanisław Chomski.

Trener mistrzów Polski szczególną uwagę zwrócił na postawę juniorów obu zespołów i dziury w składzie jego drużyny. - Moi zawodnicy młodzieżowi nie sprostali bardziej doświadczonym żużlowcom z Wrocławia. Przegraliśmy te wyścigi 3:10. Trzeba było mieć, tak jak w innych meczach, monolit wśród seniorów. Przemek Pawlicki nie podołał temu wszystkiemu - stwierdził szkoleniowiec.

Stanisław Chomski podał też inne przyczyny porażki, spośród których najbardziej rzucały się w oczy słabsze starty Cash Broker Stali Gorzów. - Ktoś powiedział, że były wzloty i upadki moich zawodników. Dziewięć zer, w tym cztery juniorskie i tylko sześć biegów wygranych, to troszeczkę za mało. Przegrywaliśmy starty. Uczulałem zawodników, że sędzia bardzo szybko puszcza taśmę. Taki ma system i trzeba się do tego dostosować. Później na dystansie trudno było coś zrobić na bardzo trudnej nawierzchni - zauważył.

Nie bez znaczenia była pogoda panująca na Stadionie im. Edwarda Jancarza podczas starcia z Betard Spartą Wrocław. - Dość dużo wody wlaliśmy w ten tor, żeby był przyzwoity, nie kurzyło się i był komfort oglądania. Byliśmy słabsi i przegraliśmy. Trzeba na pewne elementy zwrócić uwagę. W przygotowaniu toru, może w innych sprawach, które mogą być kluczowe. Trzeba ochłonąć - kontynuował doświadczony trener.

Były selekcjoner narodowej reprezentacji wyjaśnił też, jak jego zdaniem doszło do upadku Przemysława Pawlickiego. - W ferworze walki wszystko się zdarza. Jeżeli nie jest się pewnym swojego motocykla, to robi się różne rzeczy, które później skutkują upadkami - mówił gorzowianin.

Mistrzowie Polski ostatecznie spotkanie odjechali bez korzystania z rezerw taktycznych, choć była ku temu okazja w 9. wyścigu. Słabego tego dnia kapitana mógł zastąpić na przykład Niels Kristian Iversen. Straty udało się odrobić chwilę później, ale przemyślenia pozostają. - Była taka myśl. Zawahałem się, bieg był puszczony szybko. To był błąd. Śmiało można było puścić rezerwę taktyczną. Jakie byłyby konsekwencje, to trudno powiedzieć. Na pewno moglibyśmy sobie pluć w brodę, gdybyśmy przegrali dwoma punktami - przyznał Chomski.

Trener Stali odniósł się  również do sytuacji, w której z nawierzchnią zapoznał się Krzysztof Kasprzak. W 14. biegu nie znalazł dla siebie miejsca i jadąc po zewnętrznej "zakopał" się, a następnie przewrócił. Sędzia Artur Kuśmierz uznał, że był to błąd żużlowca, który miał wystarczająco dużo miejsca, a nie efekt wypychania i faulu zawodnika gości, więc wykluczył jeźdźca gospodarzy. - Sędzia jest u góry, widzi lepiej i to on decyduje. Było ciasno, wszyscy chcieli dojechać do usypanego. Tam było dużo ciężkiej nawierzchni, przez co trudno było wyjechać stamtąd i stało się - zakończył szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO Filmik promujący finał Lotos MPPK w Ostrowie Wlkp. (WIDEO) (WIDEO)(WIDEO)

Źródło artykułu: