Amerykański żużel powróci do czasów świetności?

Złote czasy braci Moran, Bruce'a Penhalla czy Sama Ermolenki już dawno minęły. W chwili obecnej amerykański speedway przeżywa kryzys, ponieważ jedynym liczącym się żużlowcem z USA jest 39-letni Greg Hancock. W dalekiej Kalifornii mieszka jednak Brytyjczyk Steve Evans, który robi wszystko, żeby o żużlowcach z Ameryki Północnej znów było głośno.

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski

Steve Evans przez dziesięć lat był zagorzałym kibicem Wolverhampton Wolves, który chodził na każdy domowy mecz swojej drużyny oraz jeździł na niemal wszystkie spotkania wyjazdowe Wilków. W 1998 roku Brytyjczyk wyemigrował jednak do Stanów Zjednoczonych i obecnie sprawuje pieczę nad trzema torami żużlowymi w Kalifornii oraz pomaga trenującym tam młodym zawodnikom z nadzieją, że kiedyś spróbują oni szczęścia w lidze brytyjskiej. - W 2003 roku ojciec jednego z naszych młodych jeźdźców poprosił mnie o zebranie informacji o lidze brytyjskiej, ponieważ okazało się, że jestem jedynym Anglikiem w parkingu - powiedział Evans.

Steve nie poprzestał jednak na samym zbieraniu informacji, a prośba Amerykanina sprawiła, że w jego głowie narodził się nowy pomysł: - W mojej głowie zrodził się pomysł na stworzenie projektu o roboczej nazwie "Dream Team". Na początek postawiliśmy na dwu lub trzytygodniowe podróże najbardziej obiecujących zawodników do Wielkiej Brytanii, gdzie ścigają się oni w najniższej klasie rozgrywkowej - National League. Dzięki temu młodzi żużlowcy mają okazję zobaczyć, ile jeszcze pracy muszą włożyć w to, żeby stać się profesjonalistami. Takie wyjazdy pozwalają im również zapoznać się z innym stylem życia oraz klimatem.

Gwiazdą pierwszego wyjazdu w ramach projektu "Dream Team" był Chris Kerr, który w chwili obecnej już czwarty rok startuje na Wyspach. Ku uciesze Evansa, jest on zawodnikiem jego ukochanego Wolverhampton Wolves. Steve twierdzi jednak, że początki wcale nie były łatwe: - Po przyjeździe do Wielkiej Brytanii chłopcy muszą sporo trenować, ponieważ amerykańskie tory są znacznie krótsze. Dopiero po około czterech treningach młodzi Amerykanie wiedzą, co to jest prawdziwy speedway.

Jeszcze w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych żużlowcy ścigali się na kalifornijskich torach pięć razy w tygodniu. Później sytuacja się zmieniła, sponsorzy odwrócili się od speedwaya, a część z obiektów popadło w ruinę. Obecnie jednak wszystko wskazuje na to, że już wkrótce możemy być świadkami powrotu do stanu rzeczy sprzed kilkunastu lat. Takiego zdania jest również Steve Evans: - Teraz mamy trzy tory w południowej Kalifornii oraz dwa w północnej. Daje to w sumie pięć obiektów i jest nadzieja na powrót do stanu rzeczy z lat osiemdziesiątych. Wreszcie pojawiają się młodzi zawodnicy i wreszcie są sponsorzy, dzięki którym można płacić tym chłopakom godziwe pieniądze.

17-letni Amerykanin, Ricky Wells, wyjechał w tym sezonie na Wyspy i ściga się w Elite League w barwach Coventry Bees. Evans ma nadzieję, że historia tego żużlowca pomoże innym młodym jeźdźcom z Kalifornii uwierzyć w swoje możliwości: - Chciałbym doprowadzić do tego, żeby głównym celem młodych chłopaków były starty w lidze brytyjskiej oraz w Grand Prix. Nie chcę, żeby amerykański speedway umarł. W tej chwili sytuacja z juniorami ma się lepiej niż kiedykolwiek od kiedy tu jestem.

Steve Evans zapewnia również, że będzie poświęcał się swojej pracy do upadłego i jest tylko jedna rzecz, która może go przed tym powstrzymać: - Myślę, że za żadne skarby nie zrezygnowałbym z tego, co robię w Kalifornii. No chyba, że miałbym zostać promotorem w lidze brytyjskiej...

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×