Do upadku reprezentanta Cash Broker Stali Gorzów doszło po ataku zawodnika gości, Maxa Fricke'a. Po całym zajściu obydwaj zawodnicy musieli opuścić tor w karetce. Słowak pozostał w parku maszyn, ale nie był zdolny do kontynuowania zawodów. Australijczyk musiał z kolei niestety udać się do szpitala na badania.
Stan zdrowia Martina Vaculika nie jest niestety najlepszy. Już we wtorek wieczorem prezes Stali, Ireneusz Maciej Zmora poinformował, że Słowak ma problemy z dłonią i pod dużym znakiem zapytania stoi jego występ w najbliższym spotkaniu aktualnych mistrzów w Lesznie.
O tym w jak fatalnej kondycji jest dłoń uczestnika cyklu Grand Prix można się przekonać, patrząc na zdjęcia zamieszczone przez zawodnika w mediach społecznościowych.
Vaculik zachowuje jednak optymizm i już w środę rozpocznie leczenie kontuzjowanej dłoni. - Potrzebuję kilku dni wolnego i wracam ponownie do ścigania. Czuje się dobrze. Lecę do domu i później odwiedzę mojego lekarza, aby rozpocząć pracę nad moim powrotem na tor - przekazał Słowak za pośrednictwem Instagrama.
Nie wiadomo jak w tym momencie przedstawia się sytuacja zdrowotna Maxa Fricke'a, który późnym wieczorem we wtorek przechodził badania. Gdyby Australijczyk doznał kontuzji, byłaby to bardzo zła wiadomość dla ROW-u Rybnik, który i tak ma już duże problemy kadrowe. Inaczej przedstawia się sytuacja Stali, która w razie niedyspozycji Vaculika, może skorzystać z usług Linusa Sundstroema.
ZOBACZ WIDEO Maksym Drabik: Na świętowanie nadejdzie czas po sezonie
Na dalszych zdjęciach zrobionych chyba jeszcze w parkingu ewidentnie zmasakrowana jest lewa dłoń. Więc w końcu Czytaj całość
zdrowiej Vacul i wracaj do domu za rok.